Puchar Polski: niesamowite rzeczy w Katowicach. Awans Jagiellonii po olbrzymich męczarniach

Newspix / KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Kacper Tabiś i Guilherme Sitya
Newspix / KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Kacper Tabiś i Guilherme Sitya

To były istne katorgi wicelidera Lotto Ekstraklasy zakończone szczęśliwym awansem. Jagiellonia Białystok przez 125 minut szukała sposobu na pokonanie bramkarza GKS-u Katowice Krzysztofa Barana. Udało się z rzutu karnego w doliczonym czasie dogrywki.

Jagiellonia Białystok bardzo długo męczyła się z ostatnią drużyną I ligi. GKS Katowice zagęścił strefę przed własnym polem karnym i faworyt mimo przewagi miał problemy ze stwarzaniem okazji. Do tego Ireneusz Mamrot postanowił przetestować grę bez skrzydłowych (Novikovas usiadł na ławce, a Frankowski zagrał w obronie), co przy tak ustawionym rywalu było dodatkowym utrudnieniem dla jego zespołu.

Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, choć nie obyło się bez kontrowersji. Dwukrotnie Jakub Wawrzyniak i raz Wojciech Lisowski dotykali piłkę ręką we własnym polu karnym. Sędzia nie reagował, podobnie zresztą jak VAR, co mogło dziwić. Najlepszą okazję goście mieli po rzucie rożnym, ale strzał Ivana Runje przed siebie odbił Krzysztof Baran.

Po przerwie mecz się wyrównał. Bliżej gola byli gospodarze, kiedy to po koszmarnym błędzie Grzegorza Sandomierskiego (podał piłkę pod nogi Śpiączki) piłki do niemal pustej bramki nie potrafił skierować Adrian Błąd. W końcowym kwadransie ponownie za grę wzięła się Jagiellonia, ale Baran widowiskowymi paradami ratował GieKSie skórę po uderzeniach Poletanovicia i wprowadzonych z ławki Świderskiego i Pospisila. Były bramkarz Jagiellonii rozgrywał świetny mecz, a kiedy nie mógł nic zrobić na ratunek przyszedł mu słupek (zmarnowana okazja Świderskiego w doliczonym czasie).

Dogrywka długo nie przynosiła emocji, ale warto było czekać do samego końca. W ostatniej akcji meczu, kiedy wszyscy szykowali się na emocje związane z konkursem "jedenastek" Wojciech Lisowski faulował we własnym polu karnym Karola Świderskiego. Początkowo sędzia ukarał napastnika Jagiellonii żółtą kartką za symulowanie, ale analiza VAR wyprowadziła go z błędu. Awans do 1/8 finału Pucharu Polski zapewnił białostoczanom pewny egzekutor rzutu karnego Guilherme Sitya.

GKS Katowice - Jagiellonia Białystok 0:1 (0:0, 0:0) po dogrywce
0:1 - Guilherme Sitya (k.) 120+5'

Składy:

GKS Katowice: Krzysztof Baran - Adrian Frańczak, Wojciech Lisowski, Rafał Remisz, Jakub Wawrzyniak, Simon Kupiec (97' David Anon), Bartłomiej Poczobut (91' Kamil Kurowski), Adrian Łyszczarz, Adrian Błąd (76' Arkadiusz Woźniak), Kacper Tabiś (70' Tymoteusz Puchacz), Bartosz Śpiączka.

Jagiellonia Białystok: Grzegorz Sandomierski - Przemysław Frankowski, Ivan Runje, Lukas Klemenz, Bodvar Bodvarsson (66' Karol Świderski), Taras Romanczuk, Marko Poletanović (100' Arvydas Novikovas), Mateusz Machaj (70' Martin Pospisil), Roman Bezjak (79' Łukasz Burliga), Guilherme Sitya, Patryk Klimala.

Żółte kartki: Woźniak, Lisowski (GKS) oraz Romanczuk, Klemenz (Jagiellonia).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

ZOBACZ WIDEO Mecz na Old Trafford od kuchni. Nasz reporter był na hicie Ligi Mistrzów Manchester United - Juventus Turyn

Komentarze (2)
mgr inż. Uthar
1.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Drukarnia 2/3 karne ukradla jadzecw 90 minutach. Ostatni karny jak by bylo z varem też nie odgwizdany to juz bylo by gruby skandal. 
Zosia Balucka
31.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Halloween