Po porażce 1:2 z Jagiellonią Białystok piłkarze Pogoni Szczecin przekonali, że ich hamowanie było chwilowe. Okazja na efektowny występ była przednia, ponieważ pojedynek z Lechem Poznań to jeden z najważniejszych w kalendarzu kibiców nad Odrą.
Trener Kosta Runjaić zapowiadał, że ten mecz "ma wszystko". Jego drużyna miała walczyć o prestiż, punkty, awans w tabeli. Tylko początkowo Pogoń wyglądała na przytłoczoną liczbą zadań, które postawił przed nią Niemiec. Przez kwadrans nie stworzyła sytuacji podbramkowej, czego nie można było zarzucić jej przeciwnikowi. Joao Amaral wpadł w pole karne gospodarzy i dopiero w momencie oddawania strzału został zablokowany przez Huberta Matynię.
Jak należy przymierzyć pokazał rodakowi Tomas Podstawski. Portugalczyk w barwach Pogoni dał jej prowadzenie 1:0 w 22. minucie. Dla tego trafienia wypadało przyjść w chłodny, październikowi wieczór na Twardowskiego. Podstawski dopadł do piłki przed polem karnym Lecha i huknął z fałsza. Futbolówka zanim wpadła do bramki Jasmina Buricia odbiła się jeszcze od poprzeczki. Pogoń prowadziła i zaczęła realizować ambitny plan Runjaicia.
Podstawski strzelił premierowego gola dla Pogoni i zagroził Cristiano Ronaldo w konkursie na najładniejsze trafienie Portugalczyka w sobotę. Nie tylko ten zawodnik pozytywnie zaskakiwał kibiców Pogoni. Hubert Matynia dostał w środku tygodnia kilka krzepiących słów od szkoleniowca i dwukrotnie wcielił się w rolę ratownika zespołu Runjaicia. Po raz drugi w 35. minucie, kiedy zablokował uderzenie z bliska Christiana Gytkjaera.
Pogoń zareagowała na zagrożenie i zdobyła drugiego gola jeszcze przed przerwą. W 41. minucie Lasza Dwali przyczaił się w polu karnym, a że dostał podanie od Łukasza Trałki, wypadało z niego skorzystać i wpakować piłkę z bliska do bramki Lecha. Trałka pomógł swojemu byłemu klubowi, a Dwali obecnemu. Portowcy byli skuteczniejsi od przeciwników i zabrali dwubramkową zaliczkę do szatni.
Kibice w sektorze gości starali się ostrymi słowami zmobilizować Lecha do pościgu, ale zasadniczej poprawy w jego grze nie było widać. Zmobilizowana Pogoń agresywnie odbierała piłkę Kolejorzowi już na jego połowie i nie pozwalała mu rozwinąć skrzydeł. Przypominał się mecz z 2014 roku, kiedy to Pogoń zdemolowała poznaniaków u siebie 5:1.
Zwłaszcza, że prowadzenie Pogoni rosło. W 60. minucie Adam Buksa praktycznie zagwarantował drużynie Runjaicia komplet punktów golem na 3:0. Młodzieżowy reprezentant Polski przerwał swoją niemoc strzelecką, która dopadła go po dwutygodniowej pauzie w Lotto Ekstraklasie. Minęła godzina i Lech już nie leżał na łopatkach, a był znokautowany.
Wraz z nadejściem kalendarzowej jesieni Pogoń zaczęła grać skutecznie, ciekawie. Lepiej nawet niż w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Dziesiątkowana kontuzjami drużyna Runjaicia złapała rytm i po ograniu 3:0 wielkiego wroga znów spojrzy w kierunku najwyższych miejsc w tabeli. Z powodu letniego falstartu musi jednak wciąż patrzeć wysoko w górę. Na przykład do szóstego Lecha traci nadal cztery punkty.
Kolejorz wolałby się koncentrować na gonieniu najlepszych klubów w lidze niż na uciekaniu Pogoni, ale przy wciąż nierównej formie, karygodnych błędach w obronie i nieskuteczność w przodzie, prognozy dla poznaniaków nie są optymistyczne.
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 3:0 (2:0)
1:0 - Tomas Podstawski 22'
2:0 - Lasza Dwali 41'
3:0 - Adam Buksa 60'
Składy:
Pogoń: Łukasz Załuska - David Niepsuj (78' David Stec), Sebastian Walukiewicz, Lasza Dwali, Hubert Matynia - Zvonimir Kozulj, Tomas Podstawski - Sebastian Kowalczyk, Kamil Drygas, Radosław Majewski (84' Spas Delew) - Adam Buksa (85' Michał Żyro)
Lech: Jasmin Burić - Marcin Wasielewski (58' Maciej Makuszewski), Dimitris Goutas, Thomas Rogne, Vernon De Marco, Wołodymyr Kostewycz - Joao Amaral (58' Kamil Jóźwiak), Łukasz Trałka, Pedro Tiba, Darko Jevtić (67' Dioni) - Christian Gytkjaer
Żółte kartki: Niepsuj (Pogoń) oraz Wasielewski, Goutas (Lech)
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 8680
[multitable table=974 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Reprezentanci Polski oszukali przeznaczenie. Mogli zginąć w katastrofie
Kibice Lecha mają problem, bo Djurdjević to Czytaj całość