Po pierwszej połowie nic nie zapowiadało na taki przebieg hitu 12. kolejki Lotto Ekstraklasy. Legia zagrała najlepsze 45 minut w tym sezonie i prowadziła 2:0. Na początku drugiej połowy z gospodarzami stało się jednak coś trudnego do wytłumaczenia.
W zaledwie 5 minut stracili trzy bramki i przegrywali 2:3. Ostatecznie pojedynek zakończył się remisem po pięknym trafieniu zza pola karnego Carlitosa, byłego piłkarza... Wisły Kraków.
Jak można było spodziewać się, po takim spotkaniu na Twitterze nie zabrakło wpisów dziennikarzy zajmujących się piłką nożną. Redaktor naczelny WP SportoweFakty, Michał Kołodziejczyk, zwrócił uwagę, że o ile fizycznie Sa Pinto był już w stanie odbudować piłkarzy Legii, o tyle na odbudowę mentalnej siły zespołu będzie potrzebował jeszcze czasu.
Legia nie istnieje od starty pierwszego gola. Można odbudować zespół fizycznie, ale na to ze jeden cios nie musi oznaczać dramatu potrzeba znacznie więcej czasu. #LEGWIS
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) 21 października 2018
Nasz kolejny redakcyjny kolega, Marek Wawrzynowski, podsumował krótko, ale bardzo trafnie niedzielne starcie przy Łazienkowskiej.
mecz sezonu już w październiku
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) 21 października 2018
Dziennikarz Michał Zachodny jeszcze w trakcie pojedynku znalazł przyczynę słabszej postawy Legii w drugiej połowie, która w kilka minut roztrwoniła prowadzenie 2:0.
Legia w pierwszej połowie świetnie zamykała Wiśle grę w bocznych sektorach, pressowali tam po dwóch, trzech zawodników. Gdy tylko tego doskoku zabrakło, goście zaczęli mieć opcje podań, a następnie - sytuacje.
— Michał Zachodny (@mzachodny) 21 października 2018
Michałowi Polowi z "Przeglądu Sportowego" powrót Wisły Kraków z 0:2 na 3:2 przypomniał czasy, gdy Białą Gwiazdę prowadził Henryk Kasperczak, a właścicielem klubu był Bogusław Cupiał.
Nie-do-wiary, co za remontada Wisły! 57. 58. 62. minuta i z 2:0 - 2:3. Jakby w przerwie ktoś podmienił Wisłę na tę Kasperczaka i Cupiała #LEGWIS
— Michał Pol (@Polsport) 21 października 2018
Dziennikarz Rafał Stec czekał ponad 20 lat, by zobaczyć tak spektakularne odrobienie strat jak w niedzielnym hicie Lotto Ekstraklasy w Warszawie.
Niespełna 5 minut ta eksplozja trwała. Ostatnio widziałem coś podobnego na Łazienkowskiej w 1997 roku, gdy zajechał Widzew
— Rafał Stec (@RafalStec) 21 października 2018
W niedzielny wieczór bohaterem gospodarzy był Carlitos. Hiszpan strzelił dwie bramki dla obrońców tytułu. Łukasz Jachimiak ze "sport.pl" porównał nawet napastnika Legii do Lionela Messiego.
Carlitos jak Messi, a Sadlok jak Boateng! #LEGWIS
— Łukasz Jachimiak (@LukaszJachimiak) 21 października 2018
ZOBACZ WIDEO: Primera Division: Kolejna wpadka Realu! To już poważny kryzys Królewskich [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]