Arka - Zagłębie L.: To może być bolesna porażka dla Mariusza Lewandowskiego

Getty Images / Jakub Gruca / Na zdjęciu: Mariusz Lewandowski
Getty Images / Jakub Gruca / Na zdjęciu: Mariusz Lewandowski

Arka Gdynia pokonała w niedzielę Zagłębie Lubin 3:1, a sytuację w meczu odmieniła czerwona kartka, którą zobaczył Jakub Tosik. Trener Mariusz Lewandowski, którego pozycja była zagrożona, nie wie, co może oznaczać ta porażka.

Piłkarze KGHM-u Zagłębia Lubin prowadzili przez długi czas w Gdyni. - Na pewno wynik spotkania nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Byliśmy drużyną, która chciała wygrać ten mecz, a sytuacje były z obu stron, również Arki. My jednak strzeliliśmy gola na 1:0 i mogliśmy też podwyższyć wynik. Zespół grał bardzo dobrze w pierwszej połowie i wychodziło to, co sobie zakładaliśmy. Chcieliśmy wnieść korekty w naszej grze po zmianie stron, aczkolwiek czerwona kartka ustawiła mecz. Gdyby nie padła bramka ze stałego fragmentu gry, mogło to się ułożyć inaczej. My staraliśmy się jeszcze zdobyć gola na 2:1, dążyliśmy do zwycięstwa, ale pod koniec bardzo dobrze zagrał Zarandia i Arka objęła prowadzenie. My się otworzyliśmy i przegraliśmy 1:3. Szkoda straconych punktów, bo grając jedenastu na jedenastu spokojnie dowieźlibyśmy trzy punkty - powiedział Mariusz Lewandowski.

Czy szkoleniowiec ma pretensje do Jakuba Tosika? - Uczulałem czterech zawodników, którzy dostali kartki w pierwszej połowie, by nie popełnili błędów. Mam do niego pretensje, bo tak doświadczony zawodnik powinien poradzić sobie w takiej sytuacji. Jego wybór pozycji był zły i dlatego był spóźniony - dodał Lewandowski.

Przed spotkaniem dużo mówiło się, że posada trenera Lewandowskiego wisi na włosku. - Nie wiem co ta porażka może dla mnie znaczyć. Wiem tylko, że zespół ma dużo punktów w tym sezonie, gramy dobrą, ciekawą piłkę. Nie mieliśmy teraz szczęścia, ale to się zdarza i trzeba się podnosić po takich porażkach oraz wyjść z tej sytuacji. Zobaczymy co przyniesie następny dzień - podsumował.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Sampdoria wypunktowała Atalantę. Świetne zagrania Bereszyńskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

W zupełnie innych nastrojach był po meczu Zbigniew Smółka. - Duży szacunek, bo mieliśmy ciężkie momenty w tym spotkaniu. Każdy stały fragment gry Zagłębia, to problemy dla nas. W trudnych momentach bardzo mocnym punktem naszej drużyny jest Pavels Steinbors i teraz to potwierdził. Bardzo fajnie zaczęliśmy ten mecz i szkoda, że nie wpadła sytuacja Michała Nalepy w 3. minucie. Właśnie na początku spotkania były cztery żółte kartki dla Zagłębia i po czerwonej kartce Tosika, grało nam się łatwiej - stwierdził trener Arki Gdynia.

Wcześniej Arka nie grała z takim polotem, jak w niedzielę. - Cierpliwość popłaca. Sytuacji było tyle ile bym chciał i mogliśmy wygrać wyżej. Pracujemy jednak dalej, mamy ciągle dużo pokory i mam nadzieję, że po przerwie na kadrę wrócą nasi zawodnicy. Pokonaliśmy Zagłębie, które jest bardzo dobrym zespołem - ocenił Smółka.

Po tej wygranej, Arka Gdynia w mocno spłaszczonej tabeli zajmuje już 9. miejsce. Czy oznacza to, że drzwi do ósemki się powoli otwierają? - Może jeszcze się nie otwierają, bo dużo pracy przed nami. Ciągle jednak pod nimi stoimy i pukamy do nich bardzo mocno - podsumował Zbigniew Smółka.

Komentarze (1)
Mo39
8.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
M. Lewandowski sympatyczny człowiek, chyba jednak przecenił swoje kwalifikacje biorąc się za trenowanie drużyny z Ekstraklasy. Wprawdzie poziom słabiutki , ale coś trzeba umieć. Powinien jednak Czytaj całość