Miliard dolarów straty. Według "Daily Mail" takie kwoty wchodzą w grę ws. afery związanej z rzekomym gwałtem, jakiego w 2009 roku miał się dopuścić w Las Vegas Cristiano Ronaldo. Piłkarz rzekomo wykorzystał seksualnie Kathryn Mayorgę.
Sprawa wyszła dopiero po latach, bo kobieta początkowo zgodziła się nie zgłaszać na policję w zamian za 375 tys. dolarów zadośćuczynienia. Teraz jednak grozi wytoczeniem procesu piłkarzowi Juventusu.
"Daily Mail" podaje kwotę, jaką Portugalczyk mógłby stracić z powodu utraty kontraktów z firmami Nike i EA Sports, które niemal synchronicznie miały wyrazić zaniepokojenie ostatnimi doniesieniami na temat kłopotów znakomitego piłkarza. Tylko z Nike łączy go umowa warta miliard dolarów.
Czy jednak sprawa będzie miała rzeczywisty wpływ na sytuację marketingową i wizerunkową jednego z najbardziej rozpoznawalnych sportowców na świecie? Jędrzej Hugo-Bader, ekspert od spraw wizerunku przekonuje, że dopóki nie znajdą się twarde dowody przeciwko piłkarzowi, Portugalczykowi nic nie grozi.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Juventus triumfuje w meczu na szczycie! Ronaldo dogrywał zamiast strzelać [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Moim zdaniem same oskarżenia nie będą miały żadnych konsekwencji, to znany i oklepany schemat. Kogoś znanego jest bardzo łatwo oskarżyć o zabroniony czyn - mówi nam Bader.
Według naszego rozmówcy sytuacji Ronaldo nie można na tym etapie w żadnym stopniu porównywać z Tigerem Woodsem. W 2009 roku media ujawniły, że najbardziej rozpoznawalny golfista świata przez wiele lat zdradzał swoją żonę, na jaw wyszły także zeznania jego kochanek. Amerykanin stracił setki milionów dolarów przez rozwód a zdecydowanie więcej przez zerwanie kontraktów ze sponsorami.
- Porównania choćby do Tigera Woodsa są nie na miejscu. W jego przypadku wszystko było udokumentowane i poparte niezbitymi dowodami. Jego historią żyły media, trwało to bardzo długo. W przypadku Ronaldo, uważam, że za jakiś czas nikt nie będzie o tym pamiętał - ocenia pracownik agencji Havas Sports & Entertainment (Havas Media Group).
Cristiano Ronaldo zabrał głos na temat oskarżeń wobec jego osoby. Piłkarz krótko zdementował słowa Kathryn Mayorgę. - Chce się wypromować na moim nazwisku, to normalne. Wszystkie zarzuty są jednak fałszywe - skomentował spokojnie 33-latek Według Badera to dobra taktyka.
- Na tym etapie sprawy, gdy nie ma podanej większej liczby szczegółów, wydaje mi się że to odpowiednia strategia. W tym momencie nie ma potrzeby, by Ronaldo mówił coś więcej, a jego prawnicy na pewno pracują i czuwają nad wszystkim - podsumował.
Dodajmy, że przedstawiciele portugalskiego piłkarza już zapewnili, że Ronaldo nie dopuścił się gwałtu, a seks między nim a Mayorge w 2009 roku odbył się za zgodą obu stron. Jeśli w najbliższym czasie nie zostaną przedstawione twarde dowody przeciwko piłkarzowi, sprawa szybko ucichnie.