Parias to ten, który w Indiach określany jest jako człowiek z najniższej grupy społecznej, nienależący do żadnej kasty, pozbawiony wszelkich praw. Tak można napisać o Mesucie Oezilu, mistrzu świata z 2014 roku, ale dla Niemców obecnie - tureckim imigrancie.
Jedno zdjęcie wywołało huragan "Oezil" o najwyższym możliwym stopniu. Przetoczył się on przez ulice, puby, tramwaje, pociągi i rządowe korytarze. Uśmiechnięty Oezil spotkał się z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem, tym samym, który oskarżany jest m.in. o łamanie praw człowieka, cenzurowanie prasy i wspieranie islamskiego fundamentalizmu.
Cumhurbaşkanımız Recep Tayyip Erdoğan, çeşitli temaslarda bulunmak üzere gittiği İngiltere'nin başkenti Londra'da Premier Lig'de oynayan Türk futbolcu Cenk Tosun, Türk asıllı futbolcu Mesut Özil ve Türk asıllı futbolcu İlkay Gündoğan'ı kabul etti. pic.twitter.com/X3ZY8wwCsa
— AK Parti (@Akparti) 14 maja 2018
To zdjęcie wywołało gigantyczną aferę, efektem której było rozwiązanie kontraktów reklamowych, olbrzymią niechęć do Oezila w Niemczech, a wypowiadali się o nim także politycy. Nawet niepowodzenie na mistrzostwach świata tłumaczono brakiem atmosfery w kadrze, której mieli być winni Oezil oraz Ilkay Gundogan (też reprezentant Niemiec o tureckich korzeniach, który pozował do zdjęcia z Erdoganem). Wszyscy krytykowali Oezila, a sam piłkarz zupełnie nie rozumiał, o co jest tyle szumu. W końcu zrezygnował z gry dla reprezentacji narodowej i oskarżył federację o rasizm. Otworzył puszkę Pandory.
Piwnica, mocz i szczury
Ale Oezil od samego początku miał pod górkę. Wszystko przez swoje tureckie pochodzenie (jego dziadkowie osiedlili się w Niemczech w latach 60.). I chociaż urodził się w Niemczech, w Gelsenkirchen, to wychowywał się wśród innych imigrantów. W bloku w Bornstrasse, w której mieszkał, na 10 rodzin dziewięć nie było rodowitymi Niemcami. Siostry Mesuta Nese i Duygu mieszkały w jednym pokoju. W drugim Mesut ze swoim bratem Mutlu. Nie miał swojego łóżka, a jedynie materac, który obaj chłopcy każdego dnia stawiali pod ścianę, by zrobić miejsce do zabawy.
Sąsiedzi przypominają, że drzwi często wypadły z zawiasów, a dzieci bały się wyciągać swoje rowery z piwnicy, gdzie roiło się od szczurów.
- Chcę zejść do piwnicy i wziąć rower, jednak samemu się nie odważę. Żadne z nas, dzieci, nie zapuści się samemu w to straszne miejsce. Właściwie, chcąc tam zejść, należałoby najpierw wstrzymać oddech, wbiec najszybciej jak się da, a następnie wybiec, bo tak bardzo tam śmierdzi. Przede wszystkim moczem. Nie wiem tak naprawdę, czy śmierdzi przez sąsiadów, którzy tam po prostu leją, czy od mnożących się na dole szczurów - napisał w swojej książce "Magia w grze. Moja historia", odkrywając przed ludźmi swoje dotychczasowe życie.
Matka Oezila musi pracować na dwa etaty, aby próbować spinać domowy budżet. Sama musiała zrezygnować ze szkoły po ukończeniu dziewięciu klas. Potrzebna była dodatkowa para rąk do pracy, a nie nauki. Ojciec chwytał się różnych prac, co chwilę lądował na bezrobociu, by po chwili znów znaleźć mało płatne zajęcie. Matkę i ojca Oezila nie połączyła miłość, ale wybór ich rodziców.
Mieszkają w Niemczech całe życie, ale tak naprawdę nie potrafią porozumiewać się w tym języku. Spotykają się ze swoimi tureckimi przyjaciółmi, chodzą do tureckich sklepów, fryzjera. Dookoła nich mówi się tylko po turecku. Sam Mesut wspomina, że język niemiecki usłyszał dopiero jak miał cztery lata.
- Nie chodziłem do przedszkola. Później, w szkole, w której dziewięćdziesiąt procent uczniów miało korzenie imigranckie, też nikt podczas przerw nie mówił po niemiecku - przyznaje piłkarz, dodając, że po niemiecku mówił zaledwie cztery godziny dziennie, a 12 po turecku.
W domu się nie przelewało. Brakowało pieniędzy na podstawowe produkty, a młody piłkarz kiepsko się odżywiał. Jego głównym posiłkiem był chleb tostowy posmarowany keczupem o smaku curry. Był wątłej postury, co nie pozwalało mu przepychać się z obrońcami na boisku. Andreas Winkler, były dyrektor akademii w lokalnej drużynie Rot Weiss-Essen, wspomina, że Oezil wiele razy był dręczony podczas prób dostania się do Schalke. Trenerzy odrzucali go właśnie z powodu postury, w niewybredny sposób komentując jego warunki.
Christian Krabbe, nauczyciel angielskiego i mentor Ozila w szkole Bergen Feld, powiedział: - Mesut w wieku 17 lat zapłacił za wycieczkę klasową swoich przyjaciół do Londynu. To była jego pierwsza pensja, jaką dostał w Schalke. Sfinansował też inne wycieczki do Londynu, od kiedy trafił do Arsenalu. Płacił też za studentów w tureckiej restauracji Golders Green.
Oezil w końcu dostał się do Schalke 04. Był rok 2005, a on miał niecałe 18 lat. Początkowo grał w zespołach młodzieżowych. Wyróżniał się, strzelał sporo goli, ale o debiucie dla pierwszej drużyny nie było mowy aż do sierpnia 2006 roku. Wówczas zauważono, że młody Oezil ma spory talent, ale liczby go jeszcze nie broniły. Ledwie asysta w 19 meczach Bundesligi nie mogła powalać. W kolejnym sezonie zagrał jedenastokrotnie w najwyższej klasie rozgrywkowej, miał cztery asysty i żądał sporej podwyżki. Szefowie zaproponowali mu 1,5 mln euro za sezon. Oezil powiedział "nie". Chciał więcej.
Dyrektor sportowy Andreas Moeller znieważył go przed całą szatnią i odsunął od zespołu. W mediach też się dostało Oezilowi. Wszyscy pisali, że jest chciwy. Z patowej sytuacji wyciągnął go dopiero Werder Brema. W styczniu 2008 roku wpłacił na konto Schalke 5 mln euro i zrobił z niego wielkiego piłkarza. W dwóch kolejnych sezonach Oezil miał łącznie 31 asyst w Bundeslidze i 12 bramek. Zaowocowało to transferem do Realu Madryt.
ZOBACZ WIDEO Reprezentant Polski ocenił mecz z Irlandią. "Najważniejsze, że potem to poprawiliśmy"
[nextpage]Wróg dla Turków
Oezil nawet dla swoich krajan był wrogiem. Długo miał w posiadaniu tylko turecki paszport, a żeby grać dla Niemiec, musiał się najpierw zrzec tureckiego. W tym celu wraz z ojcem pojechał do konsulatu. Ale urzędnik państwowy wydarł się na Oezila. -Zarzucał, że nie mamy dumy i nie kochamy Turcji. Mieliśmy opuszczać turecką społeczność i być zdrajcami. Nie był w stanie pojąć, jak Turek może się zrzec tureckiego paszportu - pisze w swojej książce Oezil.
Gdy w 2010 roku strzelił bramkę Turcji, w Berlinie wszyscy gwizdali: zarówno Turcy, jak i Niemcy. Na trybunach była Angela Merkel, kanclerz kraju. Zeszła do szatni i osobiście pogratulowała Oezilowi dobrego występu.
Gra Oezila może frustrować nawet kibiców własnej drużyny. Zupełnie nieobecny w defensywie, truchtający po boisku, jakby był to sparing z old boyami. Do tego małomówny, nieudzielający wywiadów. Kiedyś nie wytrzymał nawet Jose Mourinho, który ostro zrugał Niemca podczas przerwy w meczu Realu Madryt. "Stanął na palcach, przyłożył ręce blisko tułowia. Ścisnął usta i zaczął skakać po szatni: 'Tak wchodzisz w pojedynki. Żeby tylko nie bolało. Obym się nie pobrudził. Jesteś tchórzem. Czego chcesz? Uciec pod piękny, cieplutki prysznic? Chcesz sobie umyć włoski? Chcesz być sam? Wiesz co, Mesut, popłacz się. Rycz. Jesteś małym dzieckiem. Idź pod prysznic. Nie jesteś nam już potrzebny. Nie jesteś Zinedinem Zidanem. Nie. Nigdy" - napisał Oezil w swojej książce.
Ale pobyt w Realu Madryt to świetny czas dla Oezila. Aż 81 asyst w 159 meczach i do tego 27 bramek. W żadnym klubie nie wykręcał takich statystyk. Jednak w 2013 roku podziękowano mu. Nagle przestał być potrzebny. Nowym domem Oezila został Arsenal, gdzie gra do dzisiaj.
Bolesne rozstanie
Wróćmy jednak do sławnego już zdjęcia z Recepem Erdoganem. Szef niemieckiej federacji wściekł się, kiedy zobaczył fotografię - i to miesiąc przed mundialem. - Kiedy próbowałem wyjaśnić Grindelowi swoje dziedzictwo, pochodzenie i tym samym powód powstania zdjęcia, on był bardziej zainteresowany tym, żeby przedstawić swoje poglądy polityczne i bagatelizował moje zdanie - denerwował się Oezil.
Kiedy 29-latek zrezygnował z gry w reprezentacji, niemiecka prasa szybko wydała wyrok w jego sprawie. "Z jego przesłania jasno wynika, że wszyscy są winni i źli, tylko on jest bez winy" - kpił "Bild" i dodawał: "Oezil pisząc o Erdoganie przywołuje swoje 'wartości', ale kompletnie ignoruje fakt, że prezydent Turcji łamie te zasady. Nie jest tajemnicą, że Turcja przekształca się w dyktaturę islamistów. Wolne media zostały przez Erdogana zgaszone, a niemieccy i tureccy dziennikarze za krytykowanie jego działań zostali uwięzieni bez postawienia zarzutów. Szkoda, że Oezil o tym zapomniał".
- Jakie są kryteria bycia Niemcem, których nie spełniam? Moi przyjaciele Lukas Podolski i Miroslav Klose nigdy nie usłyszeli, że są niemiecko-polscy, więc czemu ja jestem niemiecko-turecki? Chodzi o Turcję? Chodzi o to, że jestem Muzułmaninem? Urodziłem się i wychowałem się w Niemczech, więc dlaczego ludzie nie akceptują mnie jako Niemca? - pytał z kolei Oezil, wyliczając, że płaci w Niemczech podatki, przekazuje darowizny niemieckim szkołom, dostał nagrody przyznawane ludziom, których uznano za wzorowy przykład integracji z niemieckim społeczeństwem. A w końcu w 2014 r. razem z reprezentacją wywalczył na mundialu w Brazylii tytuł mistrza świata.
- Jego postawa jest narodowa i rodzima, a ja całuję jego oczy. Takie rasistowskie traktowanie młodego człowieka, który poświęcał się w pełni dla niemieckiej drużyny z powodu jego przekonań religijnych, jest niedopuszczalne - skomentował Erdogan.
Co gorsza dla Oezila, w Arsenalu do skóry dobrał mu się nowy trener Unai Emery, u którego nie ma świętych krów. Zaczął wymagać od Niemca aktywnego uczestnictwa w defensywie, a to zawsze była jego najsłabsza strona. Kibice Kanonierów wielokrotnie wściekali się, że bronią się w "dziesiątkę", bo na Oezila nie ma co liczyć. Uchodziło mu to płazem u Arsene'a Wengera, a sam zawodnik był w stanie wynegocjować tygodniówkę wartą 300 tys. funtów, mimo iż w połowie października będzie miał już 30 lat.
Brytyjskie media rozpisują się o sytuacji Oezila. Emery twierdzi, że żadnego konfliktu nie ma, a to że raz nie było go w kadrze meczowej to był efekt przeziębienia. O tym, że już nie będzie jak za Wengera idealnie pokazało spotkanie z Chelsea. Przy stanie 2:2 w arcyważnym momencie w 68. minucie Emery zdjął z boiska Oezila. To była czysto taktyczna zmiana, a dotychczas Niemiec uchodził za nietykalnego.
Dla Oezila ostatnie miesiące są bardzo trudne. Zdjęcie z prezydentem Turcji, przez które nasłuchał się, że nie jest Niemcem, nieudane mistrzostwa świata, rezygnacja z gry w kadrze, a teraz kłopoty w Arsenalu. Pojawiły się nawet plotki, że Fenerbahce Stambuł może kupić Oezila. Trudno jednak w to uwierzyć, ponieważ Fenerbahce nie byłoby w stanie sprostać oczekiwaniom finansowym Arsenalu, a także samego Oezila. I chociaż powrót do Turcji z pewnością przyniósłby ulgę piłkarzowi, to jednak w przeszłości udowodnił, że pieniądze są dla niego bardzo istotne, a może i najważniejsze.