Przypomnijmy, że dwaj piłkarze Lechii Gdańsk zostali zatrzymani przez policję w nocy z niedzieli na poniedziałek po tym, jak szarpali automaty z zabawkami przy ulicy Jantarowej w Gdańsku-Jelitkowie. Zostali przewiezieni do pogotowia socjalnego dla osób nietrzeźwych. Jeden z nich miał 1,78 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, a drugi 1,64 promila. Przypomnijmy, że na wiosnę za złamanie wewnętrznego regulaminu wyleciał z zespołu Marco Paixao. Tu też nie będzie pobłażania.
Z pewnością sztab szkoleniowy Lechii przed sobotnim spotkaniem na szczycie Lotto Ekstraklasy w Krakowie liczył na bardziej profesjonalne zachowanie ze strony piłkarzy. Piotr Stokowiec żałuje tego, co stało się po meczu z Karpatami Lwów. - W ostatnim czasie dużo pracy poświęciliśmy na odbudowanie zespołu. Nie chodzi o etykę pracy, ale o wyeliminowanie pewnych nieprofesjonalnych zachowań. Nie ma mojej zgody na to, by zachowywać się w taki sposób - powiedział wprost trener Lechii Gdańsk.
- Na takie coś nie ma przyzwolenia i wobec nieprofesjonalnych zawodników zostały skierowane wewnętrzne konsekwencje. Jestem zawiedziony taką postawą i nie tolerujemy takich zachowań. Jest to sytuacja, która na pewno nie sprzyja wizerunkowi drużyny, klubu i środowiska piłkarskiego. Jest ogromna liczba zawodników, którzy wiedzą po co trenują i są głodni gry - dodał Piotr Stokowiec.
Szkoleniowiec nie chciał mówić, czy niesforni piłkarze zostaną odesłani przynajmniej tymczasowo do rezerw. - To wewnętrzna sprawa zespołu i zostaną wyciągnięte odpowiednie kroki, w celu wyciągnięcia konsekwencji. Wierzę, że wydarzenia sportowe nie zakłóciły dobrej pracy całego zespołu i będziemy potrafili to udźwignąć - przekazał Stokowiec.
ZOBACZ WIDEO Polska - Irlandia. Klich uratował remis. Strzelec gola widzi pozytywy po słabym meczu