- Witam, dla tych, którzy mnie nie znają: "Nazywam się Fernando Ricksen i cierpię na ALS (stwardnienie zanikowe boczne). Z powodu choroby nie jestem w stanie mówić. Mam jednak specjalne urządzenie, które robi to za mnie. W tej chwili mam tylko kobiecy głos, więc nie przejmujcie się tym. Najpierw chcę podziękować wszystkim za miłość i wsparcie, które okazywaliście mi w dniu moich urodzin (27 lipca - przyp. red.). Dziękuję za energię" - możemy usłyszeć na nagraniu udostępnionym na Twitterze przez Vincenta de Vriesa, autora biografii byłego holenderskiego piłkarza.
Film, na którym nieuleczalnie chory mężczyzna, przy pomocy programu komputerowego (poszczególne frazy wybierane są wzrokiem i potem przesyłane do generatora głosu) komunikuje się z kibicami, dziękując im za wsparcie w trudnym momencie swojego życia, z jednej strony wzrusza, a z drugiej przeraża. Ricksen w wieku 42 lat w niczym bowiem nie przypomina wojownika, którym był na boisku. Obraz wychudzonego, zniszczonego chorobą człowieka musi chwytać za serce.
Fernando Ricksen: "Thank everyone for the energy." pic.twitter.com/GkXEHYO1Ps
— Vincent de Vries (@therealvdv) 10 września 2018
Marzy o występie w Rangers Legends
42-latek nie zamierza się jednak poddawać. - Komunikator odmienił całkowicie moje życie. W końcu mogę znowu rozmawiać. Mogę powiedzieć bliskim, co czuję i co mam na myśli. Zapytać ich, jak się czują, pożartować i po prostu znowu brać udział w dyskusji. Ciągle jestem tutaj i walczę. Pomimo choroby, czuję się świetnie i znowu jestem gotowy, by rozegrać mecz piłkarski. Jeśli Steven Gerrard (trener Glasgow Rangers - przyp. red.) potrzebowałby zawodnika do drużyny Rangers Legends, to jestem otwarty na powrót - zażartował Ricksen w rozmowie z dziennikiem "The Sun".
Nagranie z podziękowaniami byłego sportowca wywołało lawinę komentarzy w mediach społecznościowych. Warto podkreślić fakt, że pomimo tego, iż kibice Glasgow Rangers (Holender występował w szkockim klubie w latach 2000-2006) i Celticu Glasgow się nie cierpią, to pod tym filmem pojawiło się mnóstwo ciepłych słów także od sympatyków The Bhoys.
Były zawodnik m.in. AZ Alkmaar, Glasgow Rangers i Zenitu Petersburg dowiedział się, że cierpi na nieuleczalną chorobę w 2013 r. Piłkarz znany z nieustępliwości i twardej walki na boisku miał odwagę, żeby przyjść do telewizji i opowiedzieć światu o swoim dramacie.
ALS jest podstępną chorobą o podłożu neurologicznym. Zaczyna się od trwałego uszkodzenia neuronów ruchowych, które stopniowo prowadzi do całkowitego paraliżu ciała (przy funkcjonującym umyśle). Do dziś nie ma żadnego lekarstwa, które byłoby w stanie zastopować tę chorobę w jakimś stadium. Chorzy z ALS żyją średnio 3-5 lat, chociaż zdarzają się formy przewlekłe.
Piąty członek rodziny... Krzysztofa Nowaka
Na stwardnienie zanikowe boczne zmarł w maju 2005 r. Krzysztof Nowak. 10-krotny reprezentant Polski walczył z chorobą przez cztery lata. Podejmowane próby leczenia w Niemczech, Holandii czy USA nie przyniosły skutku.
Były gracz m.in. Sokoła Pniewy, Legii Warszawa i VfL Wolfsburg mógł poruszać się wyłącznie na wózku inwalidzkim.
- Kiedy Krzysztof musiał usiąść na wózku, bardzo szczerze porozmawialiśmy. Wiedząc, że pewne rzeczy są nieuchronne, zaczęliśmy traktować jego śmiertelną chorobę jak piątego członka naszej rodziny. To był niechciany i nieproszony gość, ale musieliśmy go pokochać. Gdybyśmy tego nie zrobili, po pewnym czasie wykończylibyśmy się psychicznie wszyscy razem - mówiła o chorobie męża Beata Nowak (cytat z polsatsport.pl).
Przegrali z ALS
Straszna choroba zabiła też innych znanych piłkarzy. Jednym z nich był włoski napastnik Stefano Borgonovo. On zmagał się z ALS przez pięć lat (odszedł w czerwcu 2013 r.).
- Stefano był moim kolegą i ma problem. Wszyscy musimy mu pomóc, ponieważ gdzieś może istnieć lekarstwo na tę chorobę, ale musimy działać szybko, bo jego stan nie jest dobry. Nie może się poruszać, musi się porozumiewać za pomocą oczu - apelował o pomoc dla przyjaciela słynny Carlo Ancelotti (cytat pochodzi z autobiografii włoskiego trenera, która ukazała się w 2010 r.).
W 2002 r. na ALS zmarł Gianluca Signorini. Włoski piłkarz występujący na pozycji środkowego obrońcy w takich klubach jak: Parma, AS Roma i Genoa FC żył z chorobą nieco ponad cztery lata. Na stwardnienie zanikowe boczne cierpi Siergiej Mandreko, były piłkarz m.in. Rapidu Wiedeń i Herthy Berlin (więcej o nim TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO Po 4 latach przerwy wrócił do reprezentacji. "Każdy oczekiwał ode mnie, nie wiadomo czego"