Do prezesa klubu GKS Tychy przyszedł list od małej dziewczynki. Lenka poskarżyła się, że podczas meczu z Chrobrym Głogów czekała razem z tatą na trybunie na mamę, ale się nie doczekała.
Pochodząca z Goczałkowic mała Lenka zapewnia, że jej mama miała wykupiony bilet a mimo to nie weszła na mecz. Dziewczynka mocno to przeżyła.
"Byłam w Tychach na stadionie na meczu z Chrobrym z moim tatusiem. Na stadionie czekałam na mamusię, której długo nie widziałam i bardzo tęskniłam (...) Pan i pani (ochrona - red.) mamusi na stadion nie wpuścili, a ja nie wiem czemu".
Grzegorz Bednarski, prezes klubu z Tych, zareagował błyskawicznie i odpisał dziewczynce. Jak się okazało, też nie bardzo wie, dlaczego doszło do zaistniałej sytuacji. "Droga Leno! Dziękuje za Twój list i wszystkie zawarte w nim uwagi. Jesteś niezwykle odważną i inteligentną dziewczynką. Cieszę się, że zadałaś sobie tyle trudu i postanowiłaś wyjaśnić sytuację do jakiej doszło w meczu z Chrobrym Głogów".
Oczywiście to jednak nie wszystko. Prezes zaprosił dziewczynkę na najbliższy mecz z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Dziewczynka ma wyprowadzać piłkarzy na murawę, a także dostać upominki. Na trybunie będą na nią czekali rodzice. Rodzice prawdopodobnie przyjmą zaproszenie, ponieważ rzecznik klubu Krzysztof Trzosek już rozmawiał z ojcem Lenki.
- Niestety nie wiemy jak doszło do tej sytuacji, gdyż mama dziewczynki nie zareklamowała biletu. Nie wiemy czy bilet był bilet był źle wydrukowany czy był jakiś inny powód. Co nie zmienia faktu, że od razu wysłaliśmy odpowiedź pocztą - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Trzosek.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowe narty Andrzeja Bargiela. "Dodawały mi otuchy"
[color=#000000]
[/color]