Wisła miała miażdżącą przewagę nad Arką, ale nie potrafiła jej udokumentować golem. W pierwszej połowie dwie świetne sytuacje zmarnował Jesus Imaz, a po przerwie Rafał Boguski nie wykorzystał rzutu karnego. Kapitan Białej Gwiazdy uderzył bez mocy w środek bramki i Pavels Steinbors odbił piłkę, a po dobitce Boguskiego piłka wylądowała w trybunie za bramką gdynian.
- Można powiedzieć, że miałem dwie sytuacje, bo po karnym była dobitka, która teoretycznie była łatwiejsza, bo miałem cały róg pusty, ale nie trafiłem dobrze w piłkę. Jeżeli chodzi o karnego, to uderzyłem za nisko. Chciałem uderzyć w środek, ale wyżej, a bramkarz zostawił nogi i obronił. Tak naprawdę to bardziej wkurzony jestem na to, że nie udało mi się dobić strzału. Na treningach po kozłach spokojnie takie strzelałem - mówi Boguski.
Co ciekawe, Boguski podszedł do rzutu karnego po raz pierwszy od 9 sierpnia 2015 roku, kiedy... nie wykorzystał "11" w spotkaniu z Legią Warszawa. Kapitan Wisły nie ukrywa, że wyleczył się z egzekwowania rzutów karnych: - Byłem wyznaczony do karnego, ale chyba teraz czas na odpoczynek, bo są koledzy tacy jak Zdenek Ondrasek, którzy wcześniej wykorzystywali rzuty karne. Będę musiał odpocząć.
Przed inauguracją sezonu Wisła była wielką niewiadomą, ale w meczu z Arką zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Nie pozwoliła gdynianom na rozwinięcie skrzydeł i całkowicie ich zdominowała. Po remisie ze zdobywcą Superpucharu Polski przy Reymonta 22 czują niedosyt.
ZOBACZ WIDEO: Arka znów z Superpucharem. Damian Zbozień: Nie jesteśmy drużyną, która teoretycznie powinna bić się o tytuły
- Nie bralibyśmy remisu w ciemno. Chcieliśmy wygrać i to było widać. To my przeważaliśmy, to my prowadziliśmy grę. Kilka sytuacji sobie stworzyliśmy. Wiele rzeczy nam wychodziło, dobrze neutralizowaliśmy Arkę, rywal nic nie mógł zrobić, ale zabrakło nam skuteczności i to jest nasz największy mankament - tłumaczy Boguski.
Już pierwszy mecz nowego sezonu obnażył braki Wisły w pierwszej linii. Latem z Białą Gwiazdą pożegnali się Paweł Brożek i Carlitos, a w ich miejsce nie pozyskano żadnego snajpera. - To egzekutorzy, którzy strzelają dużo goli i fajnie byłoby ich mieć. Miejmy nadzieję, że Zdenek Ondarsek i Marko Kolar rozwiążą worek z bramkami - mówi dyplomatycznie Boguski.
Spotkanie z Arką było debiutem Boguskiego w roli kapitana Wisły. 34-latek przejął opaskę po Arkadiuszu Głowackim, który zakończył karierę: - Obciążenie psychiczne jest większe i większa jest też odpowiedzialność, ale będę chciał to udźwignąć razem z bardziej doświadczonymi kolegami z szatni.