Zbigniew Smółka nie owija w bawełnę. "Męczyliśmy się na boisku"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Zbigniew Smółka
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Zbigniew Smółka
zdjęcie autora artykułu

- Męczyliśmy się na boisku. Gdyby Wisła miała szczęście, wywieźlibyśmy stąd worek bramek - przyznał szczerze po meczu 1. kolejki Lotto Ekstraklasy z Białą Gwiazdą (0:0) trener Arki Gdynia, Zbigniew Smółka.

Pokonaniem Legii Warszawa (3:2) w meczu o Superpuchar Polski Arka rozbudziła apetyty, ale w Krakowie gdynianie byli jedynie tłem dla gospodarzy i remis zawdzięczają Pavelsowi Steinborsowi, który w 64. minucie obronił wykonywany przez Rafała Boguskiego rzut karny.

- Chcę pogratulować zespołowi wywiezienia punktu. Grało nam się trudno, męczyliśmy się na boisku. W wielu sytuacjach szczęście z nami. Gdyby szczęście było po drugiej stronie, to moglibyśmy stąd wywieźć worek bramek. Byliśmy źle ustawieni na boisku taktycznie - część winy za początek spotkania biorę na siebie - podkreślił Zbigniew Smółka.

Według opiekuna Arki jego zespół zaczął realizować założenia dopiero w ostatnim kwadransie. Mimo to goście skończyli mecz bez oddania strzału w światło bramki Wisły.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Były reprezentant popiera wybór Brzęczka. "Dla mnie nie jest to dziwna decyzja"

- Od 75. minuty zaczęliśmy wyglądać tak, jakbym chciał. To jest nowy zespół, brakuje nam zrozumienia, ale mieliśmy wtedy momenty, kiedy utrzymywaliśmy się przy piłce. Bóg wynagradza walecznych i takich, którzy ciężko pracują na boisku. Myślę że każdy tydzień mikrocyklu będzie pracował na naszą korzyść - zapewnił Smółka.

Maciej Stolarczyk był z kolei zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Wisła zdominowała Arkę, ale na zwycięstwo nie pozwoliła jej niemoc strzelecka.

- Nie jestem zadowolony z wyniku, bo chcieliśmy wygrać ten mecz za wszelką cenę, ale przewrotnie powiem, że chcę pogratulować drużynie postawy, bo te elementy, na które zwracaliśmy uwagę, w większości się udały. Zabrakło nam tylko finalizacji akcji i tylko z tego możemy być niezadowoleni - stwierdził opiekun Wisły.

Biała Gwiazda najbliżej zdobycia bramki była w 64. minucie, kiedy Piotr Lasyk wskazał na "wapno" za faul Frederika Helstrupa na Zdenku Ondrasku, ale Steinbors obronił strzał Boguskiego. Trener Stolarczyk nie ma pretensji do kapitana swojego zespołu.

- To ja wytypowałem go do karnego. Rafał dobrze czuł się w tygodniu, dobrze wykonywał jedenastki na treningach. Zdarzają się błędy, ale nie mam pretensji do Rafała, bo takie jest życie piłkarza. Nie tacy piłkarze nie strzelali karnych - przyznał szkoleniowiec Wisły.

Źródło artykułu: