Jagiellonia - Lechia: wicemistrz Polski zawiódł, gdańszczanie zaskoczyli

Newspix / Grzegorz Radtke / Flavio Paixao (Lechia Gdańsk)
Newspix / Grzegorz Radtke / Flavio Paixao (Lechia Gdańsk)

Gorąca inauguracja w Białymstoku! Jagiellonia falstartem rozpoczęła sezon i po słabej grze wicemistrz Polski przegrał na własnym stadionie z Lechią Gdańsk 0:1. Obie drużyny kończyły mecz z czerwonymi kartkami.

- Znam trenera Stokowca i wiem, że prowadzone przez jego zespoły są bardzo dobrze przygotowane pod względem fizycznym. Tak było w Zagłębiu Lubin i tego samego spodziewam się teraz - mówił przed meczem trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot. Nie mylił się, choć tak słabej gry swojego zespołu z pewnością się nie spodziewał.

Lechia lepiej operowała piłką i już w pierwszym kwadransie przeprowadziła trzy akcje, po których pod białostocką bramką było gorąco. Najpierw Filip Mladenović łatwo poradził sobie z rywalem na lewym skrzydle i dośrodkował na 5. metr. Zagapił się Sitya, a nabiegający na piłkę Michał Mak niecelnie uderzył głową. To było ostrzeżenie, które gospodarze zbagatelizowali. Dwie minuty później znów udało się gościom prześlizgnąć lewą stroną, Lukas Haraslin płasko podał wzdłuż bramki, a Flavio Paixao skutecznie dostawił nogę. Lechia prowadziła zasłużenie.

Choć to dopiero pierwszy mecz sezonu i jeszcze wiele można piłkarzom wybaczyć, gra Jagiellonii w perspektywie pucharowego meczu z portugalskim Rio Ave nie mogła się podobać. Proste błędy w defensywie i rwane akcje, kończące się przeważnie 30 metrów przed bramką Lechii. Z czasem pojawiły się okazje do wyrównania, ale dwukrotnie, po strzałach Novikovasa i Romanczuka bronił Dusan Kuciak.

Największe zagrożenie pod bramką gości stwarzał Arvydas Novikovas. Litwin zafundował sobie w tym sezonie nową blond fryzurę, więc trudno było go nie zauważyć. Po jednej z indywidualnych akcji kropnął w kierunku dalszego rogu, obijając słupek. Piłkarzem Lechii, który rozgrywał świetny mecz był Błażej Augustyn. Jako jedyny radził sobie z dynamicznymi szarżami Novikovasa.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Francuzi od urodzenia musieli walczyć. "Większość zawodników pochodzi z imigranckich dzielnic"

W 68. minucie na gospodarzy padł grom. Wybiegającego na czystą pozycję Sławomira Peszkę powalił na ziemię Guilherme Sitya i sędzia słusznie pokazał obrońcy czerwoną kartkę. Rzut wolny tuż przed linią pola karnego zakończył się strzałem prosto w mur.

Jagiellonia nawet przez moment nie zbliżyła się do wyrównania. Grając jedenastu na jedenastu gospodarzom trudno było zagrozić bramce Kuciaka, a tym bardziej w zdekompletowanym składzie.

W końcowych minutach nerwy puściły Peszce. Reprezentant Polski brutalnie kopnął Novikovasa i siły się wyrównały. Jagiellonia do końca szukała swojej szansy. Przycisnęła w samej końcówce, ale wynik już się nie zmienił. W doliczonym czasie na boisku zrobiło się nerwowo, w przepychankę wdali się Kuciak i Mitrović i musieli interweniować inni zawodnicy z pola.

Lechia zaskoczyła Jagiellonię zdyscyplinowaną grą i w nagrodę wyjechała z gorącego terenu z komplet punktów.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 0:1 (0:1)
0:1 - Flavio Paixao 10'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Jakub Wójcicki (82' Roman Bezjak), Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme Sitya, Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski, Piotr Wlazło (60' Mateusz Machaj), Martin Pospisil (78' Bartosz Kwiecień), Arvydas Novikovas, Cillian Sheridan.

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Paweł Stolarski (46' Joao Nunes), Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović, Daniel Łukasik, Jarosław Kubicki, Michał Mak (60' Sławomir Peszko), Patryk Lipski, Lukas Haraslin (81' Ariel Borysiuk), Flavio Paixao.

Żółte kartki: Sheridan, Romanczuk (Jagiellonia) oraz Stolarski, Nalepa, Kuciak, Mladenović (Lechia).

Czerwone kartki: Sitya 68' (Jagiellonia) /za faul/ oraz Peszko 90+2' (Lechia) /za faul/.

Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa).

Widzów: 11 766.

Źródło artykułu: