Skuteczniej bez Chinyamy?

Bez Takesure'a Chinyamy zagra Legia Warszawa w spotkaniu z Polonią Bytom. Wbrew pozorom, brak napastnika z Zimbabwe, może przynieść Legionistom korzyść - czytamy na łamach Przeglądu Sportowego.

W Warszawie oszczędzano Afrykańczyka, by nie złapał kolejnej żółtej kartki, która wyeliminowałaby go z gry w kolejnym spotkaniu. Warszawiacy bardzo się obawiali grać bez swojego jedynego klasowego napastnika.

Nie udało się, na czwartkowym treningu, Takesure Chinyama został kopnięty w kolano przez Pance Kumbeva i z Polonią Bytom nie zagra. W podstawowym składzie zastąpi go Adrian Paluchowski.

- Takesure już wcześniej miał problem z więzadłem, ale nie było to na tyle poważne, aby nie mógł wystąpić. W sytuacji, w jakiej doznał kontuzji nawet nie było faulu. Za bardzo obciążył nogę. W piątek nawet nie mógł biegać. Mam nadzieję, że w dwóch ostatnich spotkaniach ligowych będę mógł z niego skorzystać - mówi szkoleniowiec Legii Jan Urban.

Legia bez Chinyamy nie jest w stanie wygrywać - takie powiedzenie krążyło tej wiosny po Polsce. Czyżby? Niekoniecznie. Legia wygrała swój jedyny mecz, w którym napastnika z Zimbabwe brakowało aż 4:0. Wówczas bramki zdobywali pomocnicy, o co cały czas zabiega trener Urban.

Chinyama, choć jest liderem klasyfikacji strzelców ekstraklasy, ostatniego gola strzelił Lechowi Poznań. W kolejnych czterech spotkaniach Legia nie zdobyła gola. No chyba, że uznać za takowe samobójcze trafienie Roberta Sieranta z ŁKS Łódź.

- Potrafimy stworzyć sytuacje do strzelenia bramki, ale brakuje skuteczności, co nie jest łatwo poprawić. Brakuje zimnej krwi. Ale każdy musi wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności - przyznaje Urban.

Komentarze (0)