Adrian Mierzejewski to piłkarski obieżyświat. Grał w Turcji, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Australii, a teraz ma się przenieść do Chin. I nie na piłkarską emeryturę. W niemal każdym meczu będzie mógł sprawdzić się na tle zawodników światowego formatu.
Yannick Carrasco, Oscar, Hulk, Alex Witsel, Alex Teixeira, Anthony Modeste, Renato Augusto, Ramires, Alexandre Pato, Gervinho, John Obi Mikel, Ezequiel Lavezzi, Graziano Pelle, Javier Mascherano, Jose Fonte - każdy kibic piłkarski zna te nazwiska.
Koniec wielkich transferów
Na początku 2017 roku chiński rząd uderzył pięścią w stół. Nałożył na kluby, które chcą dokonywać transferów obcokrajowców, drakoński podatek - 100 proc. od wysokości transakcji. Oscar, kiedy odchodził z Chelsea za 60 mln euro, w 2017 roku kosztowałby Shanghai SIPG już 120 mln. I takich przykładów można mnożyć.
Jednak nowy podatek nie zatrzymał wszystkich transferów. Ledwie kilka miesięcy temu Yannick Ferreira Carrasco, gwiazdor reprezentacji Belgii, zamienił Atletico Madryt na Chiny. Koszt? 30 mln euro. Niektórzy wieszczyli, że w wieku 24 lat kończy poważną karierę. Później na jaw wyszło, że Carrasco ma swoje plany względem Chin.
- Podobnie jak Hulk, Ezequiel Lavezzi, Fabio Capello i mój wielki przyjaciel Axel Witsel przyczynię się do rozwoju futbolu w kraju, który już pasjonuje się tym sportem. Poza piłką, która wciąż jest dla mnie najważniejsza, mogę tam także rozwijać moje osobiste projekty, szczególnie te związane z esportem. Jestem ambasadorem esportowej drużyny ARES - wypalił zdradzając tym samym, dlaczego zdecydował się na taki ruch.
Chiny wciąż są rajem finansowym, ale nowa danina dla rządu skutecznie zniechęciła kluby do wielkich transferów.
Gigantyczne gaże
Siedmiu na 25 najlepiej zarabiających piłkarzy w sezonie 2017/2018 grało w Chinach. Tylko liga angielska miała więcej przedstawicieli, a w tym zestawieniu zabrakło już Carlosa Teveza. Argentyńczyk wynegocjował olbrzymi kontrakt, gwarantujący mu około 30 mln funtów rocznie. Co dał Shanghai Greenland Shenhua? Cztery gole w 12 miesięcy, uszczuplony budżet i nadszarpnięty wizerunek.
Oscar, który zgarnia około 375 tys. funtów tygodniowo, jest już bardziej produktywny dla Shanghai SIPG. W 60 meczach strzelił 17 goli, ale przy 27 asystował. Z każdej jednak strony słyszy krytykę pod swoim adresem. Mógł być teraz na mistrzostwach świata, ale gra w Chinach mu nie pomogła.
- Nie dbam o to, czy pojadę na mundial czy nie. Wszyscy krytykują mnie za transfer do Chin, a ja po prostu myślę o swojej rodzinie i jej przyszłości. Nie chcę na starość stać się biednym człowiekiem, któremu pozostaną tylko wspomnienia z gry na mistrzostwach świata - powiedział Oscar.
Cristiano Ronaldo, Lionel Messi czy Robert Lewandowski - wszyscy ci zawodnicy mieli oferty gry w Chinach. Zarobiliby znacznie więcej pieniędzy niż w Europie, ale zabiliby swoją karierę. Dla wielu piłkarzy nie był to jednak problem.
ZOBACZ WIDEO Polski nie stać na selekcjonera z "topu"? "Potrzeba człowieka z charyzmą"
Prosto ze stolarni chyba...