W 49. minucie finału Sergio Ramos łokciem znokautował Lorisa Kariusa. Bramkarz Liverpoolu nie spodziewał się ciosu od kapitana Realu Madryt i padł na boisko jak rażony piorunem, ale - na swoje i swojej drużyny nieszczęście - kontynuował grę.
Kilkadziesiąt sekund później Karius popełnił fatalny w skutkach błąd, kiedy rzucając piłkę do kolegi z drużyny, trafił nią w nogę Karima Benzemy, a Francuz tak ułożył ciało, że futbolówka wpadła do pustej bramki. Potem bramkarz Liverpoolu zaliczył kolejną wpadkę, kapitulując po nieudanym strzale z dystansu Garetha Bale'a. Po uderzeniu Walijczyka piłka leciała wprost w Kariusa, a ten mimo to przepuścił ją do siatki.
Atak Ramosa umknął sędziemu Miloradowi Maziciowi, a od ukarania Hiszpana odstąpił też Komitet Dyscyplinarny UEFA, ale sprawa jego ataku na Kariusa ma ciąg dalszy. Jak ustalili dziennikarze amerykańskiej stacji "ESPN", Liverpool wysłał Niemca na badania neurologiczne do Stanów Zjednoczonych.
Zespół lekarzy pod przewodnictwem dra Rossa Zafonte, który specjalizuje się w badaniach urazów głowy zawodników ligi futbolu amerykańskiego NFL, orzekł na podstawie zebranego materiału, że w wyniku ataku Ramosa Karius doznał wstrząśnienia mózgu, które miało wpływ na jego dalszą postawę w spotkaniu.
Badania odbyły się w ubiegły wtorek, czyli pięć dni po meczu w Kijowie, ale lekarze dopiero teraz wydali oświadczenie ws. Kariusa. To rzuca nowe światło na występ bramkarza Liverpoolu w finale Ligi Mistrzów, po którym na Niemca spadła lawina krytyki.
ZOBACZ WIDEO Adam Nawałka ogłosił skład na MŚ. Oto wybrańcy selekcjonera