W miniony weekend West Ham United sensacyjnie wygrał z Arsenalem 1:0 na Emirates Stadium. Dodając do tego zwycięstwo Liverpoolu z Manchesterem City daje nam to 11 punktów przewagi zespołu Arne Slota nad drugimi w tabeli "Kanonierami".
Wydaje się, że tylko jakiś kataklizm może sprawić, że Liverpool nie zdobędzie w tym sezonie tytułu mistrza Anglii.
Co prawda Arsenal ma o jeden mecz rozegrany mniej, ale przewaga i tak jest olbrzymia. Szczególnie, że Arsenal czeka jeszcze m.in. spotkanie na Anfield. Z kolei Liverpool aż siedem z jedenastu spotkań w Premier League rozegra na własnym boisku.
Niemniej, Mikel Arteta kategorycznie nie zgadza się ze stwierdzeniem, że Arsenal jest pogodzony z losem. - Po moim trupie - wypalił Hiszpan na konferencji prasowej.
Arteta podkreśla, że matematycznie wszystko jest możliwe. - Musimy grać każdy mecz, jakby był decydujący - mówi. - Musimy osiągnąć coś, czego nikt wcześniej nie dokonał - dodał trener Arsenalu.
W środę mecz prawdy. Na wyjeździe z Nottingham Forest (godz. 20.30). Strata punktów w tym spotkaniu może być gwoździem do trumny, choć i tak trudno sobie wyobrazić, by Arsenal miał nagle rzucić się w szaleńczą pogoń za Liverpoolem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sergio Ramos bożyszczem fanów. Szalona radość