Kibice Lechii Gdańsk mieli prawo wymagać od tej drużyny pokonania Bruk-Bet Termaliki Nieciecza i wydostania się spod opresji. Zespół Piotra Stokowca tylko przez pół godziny dominował na 15. drużyną ligi. Z biegiem czasu wyglądało to coraz gorzej i Lechia przegrała 0:1, przez co bezpośredni rywal do walki o utrzymanie zbliżył się do niej na zaledwie dwa punkty.
Piłkarze z Gdańska nie byli skorzy do rozmów po spotkaniu. Większość z nich - szczególnie Polacy - albo schowało się w szatni na długie minuty, albo ze zwieszoną głową opuszczało stadion, nie mając nic do powiedzenia. Porażkę po męsku przyjął Sławomir Peszko.
Reprezentant Polski zdecydował się w oryginalny sposób podzielić swoimi odczuciami. Poprosił o to, by nie zadawano mu pytań i sam chciał powiedzieć kibicom za pośrednictwem mediów coś od serca. - Jestem podłamany, tak jak i cała Lechia, ale na pewno się nie poddam - zarówno ja osobiście, jak i mam nadzieję cała drużyna - zaczął Peszko.
- Wyjdziemy z tej opresji. Mniej trzeba mówić, a więcej robić na boisku - dodał pomocnik Lechii. Przed gdańszczanami jeszcze trzy mecze - dwa na wyjeździe w Gliwicach i w Szczecinie oraz przed własną publicznością z Sandecją Nowy Sącz. W Gdańsku żarty się skończyły, Lechia by zachować ligowy byt musi się przełamać.
ZOBACZ WIDEO Jarosław Niezgoda: Reprezentacja? Na nic nie liczę