Bitwa o Wembley. Anglicy "sprzedają duszę"

Getty Images / Fot. Douglas Miller/Keystone/Hulton Archive/Getty Images / Anglia - Polska 1973 r., Wembley
Getty Images / Fot. Douglas Miller/Keystone/Hulton Archive/Getty Images / Anglia - Polska 1973 r., Wembley

- Zabrało nam 10 lat, aby zbudować ten stadion, a dwie osoby, które nie wiedzą, co to piłka, próbują go sprzedać - wzywa Sir Dave Richards. Anglicy nie mogą pogodzić się z planami sprzedaży Wembley. "To nasza Maracana" mówi Neil Ashton z "The Sun".

Sir Dave Richards w latach 1999-2013 był przewodniczącym zarządu Premier League. Podczas jego kadencji angielska ekstraklasa stała się światowym hegemonem na sportowym rynku. Aktualnie 74-latek zasiada jako jedna ze 127 osób w radzie FA (Angielskiego Związku Piłkarskiego - przyp.red.). - To skandaliczne. Nie byłbym zaskoczony, jeśli dojdzie do głosowania o wotum nieufności dla zarządu. Zamierzam wystąpić na następnej sesji plenarnej i wyrazić swój sprzeciw. Mam nadzieję, że inni również się odważą - mówi w wywiadzie dla "Sportsmail" Richards.

74-latek, jak i większość angielskiego społeczeństwa, jest oburzony planami sprzedaży stadionu Wembley przez amerykańsko-pakistańskiego biznesmena Shahida Khana. W zamian do siedziby związku powędrować może łącznie około miliard funtów.

Khan zamierza przenieść na legendarny stadion siedzibę swojego zespołu NFL Jacksonville Jaguars. Gdyby tak się stało, Londyn zostałby pierwszym miastem spoza USA, gdzie istniałby klub ukochanych przez Amerykanów rozgrywek.

Reprezentacja Anglii mogłaby wciąż korzystać z obiektu, lecz podczas październikowej i listopadowej przerwy na kadrę musiałaby grać na innym stadionie. Zdaniem Khana umowa zostanie przypieczętowana za dwa, góra trzy miesiące. W sondażu przeprowadzonym przez sportową redakcję "The Sun" 70 proc. czytelników wypowiedziało sprzeciw wobec tego pomysłu.

Na wylane w mediach wiadro pomyj odpowiedział ostatnio dyrektor związku, Greg Clarke. W otwartym liście do rady FA działacz tłumaczy, iż pomysł sprzedaży Wembley był przestudiowany z brytyjskim rządem oraz właścicielami klubów piłkarskich i wciąż nie ma ostatecznego zezwolenia na sprzedaż obiektu. Clarke mówił, iż 500 milionów funtów z tytułu utraty stadionu pozwoliłoby na wybudowanie wielu obiektów sportowych w całej Anglii. Przede wszystkim tych ze sztuczną murawą.

Ze względu na brak boisk oraz słabą pogodę jedynie w tym roku przełożono na Wyspach 50 tysięcy meczów. - To może rzeczywiście duża ilość pieniędzy, ale sprzedajemy dziedzictwo gry, którą sami stworzyliśmy. Gdzie postawimy wówczas linię? Czy sprzedamy całą duszę naszego futbolu? Nigdy nie odzyskamy tego stadionu - czytamy w felietonie dla "Sportsmail" Petera Shiltona, rekordzisty w liczbie występów dla angielskiej reprezentacji.

Khan już zapowiadał, że chce współpracować ze związkiem na temat kandydatury Anglii jako gospodarza piłkarskich mistrzostw świata w 2030. Ewentualne kupno obiektu nie zmieni również planów rozgrywania na stadionie Euro 2020. Wembley będzie wówczas areną m.in. półfinałów oraz samego finału.

Przez 95 lat istnienia stadionu w rękach FA znajduje się on od 1999 roku. Wówczas planowano gruntowną przebudowę obiektu, która zajęła 7 lat i kosztowała związek 757 milionów funtów. Po jedenastu latach od tego wydarzenia zdaniem prasy działaczy zadowoli nawet niższa oferta w wysokości "zaledwie" 600 milionów.

ZOBACZ WIDEO Męczarnie Fulham z autsajderem, ale krok w kierunku Premier League wykonany [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 3]

Komentarze (0)