Chelsea. Mają największe talenty w Europie, a wolą śmierć

Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Mohamed Salah
Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Mohamed Salah

90 procent czytelników BBC wskazało, że Mohamed Salah i Kevin de Bruyne to najlepsi piłkarze obecnego sezonu Premier League. Transfermarkt wycenia ich łącznie na 190 milionów funtów. Zarząd Chelsea parę lat temu oddał ich natomiast za 1/5 tej kwoty.

- Czy zawiodłem w Chelsea? Raczej nie, bo tak naprawdę nigdy nie dano mi tam prawdziwej szansy - mówił sam Mohamed Salah. Na pytanie ile kolejnych gwiazd przesiaduje obecnie na ławce zespołu ze Stamford Bridge, nie zna odpowiedzi. Bardziej rozmowny był Kevin De Bruyne, który stwierdził: "z pewnością dużo".

W przeciągu pierwszych sześciu miesięcy w zachodnim Londynie 25-letni reprezentant Egiptu tylko dwukrotnie rozegrał pełne 90 minut. Jego licznik zatrzymał się na 19 występach i jeszcze skromniejszym dorobku 2 bramek. W obecnym sezonie jedynie w barwach Liverpoolu przebił tę liczbę ponad 20-krotnie. - Rozmawiałem z osobami, które miały styczność z Salahem kiedy ten grał w Chelsea i mogę powiedzieć, że nikt go tam tak naprawdę nie cenił - mówił dla magazynu "GQ" były reprezentant Anglii i ekspert BBC Jermaine Jenas.

Zgadzał się z tą opinią kolejny niechciany syn Chelsea, czyli sam Kevin De Bruyne. Belg przy tym przyznał, iż wpisał nazwisko Salaha w plebiscycie na piłkarza sezonu w Anglii bo jak mówił: - Wiem jak to jest. Ostatnie 10 lat grałem regularnie w piłkę dokładnie przez 9 i pół roku. Byłem wówczas w niebie. Pół roku bez gry to dla mnie kompletny dołek.

26-latek to chyba najlepszy przykład jak postępuje się z młodzieżą na Stamford Bridge. Gdy de Bruyne wrócił do Chelsea w 2013 roku po niezwykle udanym wypożyczeniu w Werderze Brema, szkoleniowcowi Jose Mourinho wystarczyły dwa mecze ligowe aby uznać, iż Belg nie ma u niego miejsca w zespole. Święte prawo trenera. Portugalczyk jednak poszedł o krok dalej.

Prasa na tyle nie dawała spokoju "The Special One", że ten zarzucił Belgowi lenistwo na treningu. De Bruyne przypomina raczej tytana pracy i profesjonalizmu, więc zaapelował wówczas do władz klubu o ćwiczenia z udziałem kibiców. Tak Belg chciał udowodnić wszystkim swój profesjonalizm. Do dziś, gdy dziennikarz podczas rozmowy z 26-latkiem spyta się o karierę w Chelsea, piłkarz momentalnie wychodzi i trzaska za sobą drzwiami.

Akademia do rozbiórki

Rok później Portugalczyk, jeszcze jako trener Chelsea uznał, iż klubową akademię trzeba zamknąć jak najszybciej jeśli tylko nie będzie produkować graczy do pierwszego zespołu. Mowa o nie byle jakiej szkółce. Przez ostatnie 8 lat tylko dwukrotnie juniorzy The Blues nie wygrali prestiżowego na Wyspach młodzieżowego Pucharu Anglii. Mourinho wówczas zapowiadał, że jeśli tacy młodzi zawodnicy jak Lewis Baker, Izzy Brown i Dominic Solanke nie zostaną za jego kadencji regularnymi zawodnikami pierwszej drużyny, to sam doprowadzi do zburzenia akademii.

Po 3 latach od obietnicy złożonej przez Portugalczyka, żadnego z tych piłkarzy nie ma już w klubie.

System Chelsea jest prosty. Drogo kupić i na tym koniec. Szkolenie piłkarzy? Może jedynie na potrzeby innych. W zeszłym sezonie wychowankowie The Blues złożyli się jedynie na 2 procent czasu gry zespołu w Premier League. - Moi podopieczni pewnego razu rozgrywali mecz przeciwko juniorom Evertonu. W ich drużynie prym wiódł Tom Davies. Chłopak, który przy umiejętnościach naszych zawodników wyglądał bardzo przeciętnie. Po paru tygodniach to jednak on mógł liczyć na stałe miejsce w Premier League. Co mogli zrobić moi podopieczni? Jedynie się frustrować - mówił Adi Vivaesh, najbardziej utytułowany trener w historii akademii.

Podobnych głosów krytyki nie mógł zrozumieć były dyrektor londyńczyków, Michael Emenalo. - Nie wiem skąd te zachwyty nad polityką Tottenhamu. Przecież oni wychowali jedynie Harry'ego Kane'a. To jeden piłkarz na naszych 100.

Zmuszeni do zakupów

Na White Hart Lane reprezentant Anglii mógł dostać to, czego potrzebował: szansy. W zachodnim Londynie o to ciężko. Dlatego lepiej wybierać ucieczkę ze Stamford Bridge.

Nathaniel Chalobah do akademii Chelsea przeszedł w wieku 10 lat. Koszulkę The Blues ubierał przez kolejne 12, podczas których zdążył zagrać 97 razy dla młodzieżowych reprezentacji Anglii. Po niezwykle udanym mundialu do lat 20 sprzed roku, został jednak poinformowany, iż nie wiąże się z nim wielkich nadziei. Za 5 milionów funtów Chalobaha sprzedano do Watfordu. Za siedmiokrotnie większa kwotę na jego pozycję ściągnięto latem z Monaco Tiemoue Bakayoko.

Francuz został ochrzczony najgorszym transferem sezonu na Wyspach. Chalobah natomiast ledwie po paru tygodniach od transferu zadebiutował w dorosłej kadrze Trzech Lwów. Jak komentował to szkoleniowiec zespołu Antonio Conte? - Musimy zrozumieć jakie są nasze ambicje. Jeśli jest nią walka o tytuł bądź zwycięstwo w Lidze Mistrzów, to musimy kupować drogich piłkarzy.

Bezwzględna polityka przynosi jak dotąd zamierzone rezultaty. W ostatnich 7 sezonach Chelsea 3-krotnie zdobyła mistrzostwo Anglii. Pytanie, czy sprzedaż takich piłkarzy jak Salah oraz de Bruyne pomoże przynieść kolejne? Zwłaszcza przy zbliżającym się w klubie zaciskaniu pasa.

500 milionów w jeden dzień

W poprzednim sezonie, okraszonym mistrzowskim tytułem, Chelsea zarobiła na wpływach z dni meczowych 32 miliony funtów. Manchester United, Arsenal oraz Manchester City o ponad dwa razy więcej. Takie liczby były spowodowane skromną pojemnością stadionu oraz brakiem gry w Lidze Mistrzów.

Za rok londyńczycy prawdopodobnie znów opuszczą jednak europejską elitę. Stąd też coraz głośniej mówi się o pomyśle przebudowy obiektu, na którą Roman Abramowicz zamierza wyłożyć miliard funtów. Połowę tej kwoty rosyjski oligarcha stracił jednak tylko w przeciągu 24 godzin…

Biznesmen mocno odczuł po kieszeni sankcję nałożone na jego kraj po zatruciu w Londynie byłego szpiega KGB Igora Skripala. Abramowicz mimo to wciąż nie należy do klasy średniej. Jego majątek według Forbesa wynosi 11 miliardów dolarów, ale aspiracje sięgają zdecydowanie wyżej. Przed sezonem dyrektor finansowy klubu, Chris Townsend, zapowiadał, iż w przeciągu następnych 10 lat Chelsea ma być w pierwszej czwórce lub piątce największych piłkarskich potentatów na rynku finansowym.

Aby osiągnąć taki efekt, Rosjanin może zostać zmuszony przerwać swoje największe hobby, jak sam określa szastanie pieniędzmi na transferowym rynku. Zamiast tego trzeba będzie zwrócić się do chłopaków z klubowej akademii. W prywatnej rozmowie ze wspomnianym Michaelem Emenalo, oligarcha miał jednak przekazać, iż "od gry juniorami woli śmierć".

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Jakub Błaszczykowski wrócił!

Komentarze (0)