Już tylko cud, czyli powrót do formy prezentowanej na przełomie września i października i seria wygranych może uratować Ruch Chorzów przed pierwszą w historii degradacją na trzeci poziom rozgrywek w Polsce.
Po piątkowym blamażu z Pogonią Siedlce (porażka przy Cichej 0:6) Niebiescy w 21. minucie przegrywali w Olsztynie ze Stomilem 0:2, ale udało im się wyrównać. W doliczonym czasie chorzowianie mogli zdobyć nawet zwycięskiego gola. - Wrócić z 0:2, a wcześniej z 0:6 u siebie, nie każdemu się udaje, a nam się to udało - szukał pozytywów trener chorzowian Dariusz Fornalak. - W doliczonym czasie gry mieliśmy jeszcze piłkę meczową. Niestety, byłoby to chyba dla nas zbyt wiele szczęścia. Zdobywamy jeden punkt, który w kontekście walki o utrzymanie na pewno nas nie zadowala. Nie poddajemy się i gramy dalej - dodał szkoleniowiec.
Na siedem kolejek przed końcem Ruch może już myśleć tylko o grze w barażach. Strata do bezpiecznych lokat jest już ogromna. Problem w tym, że do końca sezonu, poza spotkaniem z Puszczą Niepołomice, Niebiescy rozgrywać będą pojedynki z dużo wyżej notowanymi zespołami. Ruch w 2018 roku wygrał raz, a chorzowian czekają jeszcze mecze m.in. z Miedzią Legnica, GKS Katowice czy Zagłębiem Sosnowiec, w których o punkty przy obecnej formie będzie ciężko. - Gdyby nie patrzeć na naszą pozycję w tabeli to ważne, że udało nam się na wyjeździe wyjść z 0:2 i wywieźć remis. Jednak niewiele nam to daje - ocenił autor gola na 2:2 Mateusz Majewski.
W sobotę Ruch zmierzy się w Legnicy z wspomnianą Miedzią, który jest liderem Nice I ligi.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Cała Europa to wie - Piotr Zieliński będzie wielki. "Imponuje mi"