Marionetka Alan Pardew. Lepsze czasy przed Krychowiakiem

Getty Images / Clive Mason / Na zdjęciu: Alan Pardew
Getty Images / Clive Mason / Na zdjęciu: Alan Pardew

Grzegorz Krychowiak kazał mu się "odp...ić", Chris Brunt zrugał go w szatni, a inni piłkarze ukradli taksówkę. Czteromiesięczny pobyt Alana Pardewa skłonił wielu ekspertów do odważnej tezy: najgorszy trener w historii Premier League.

Oczy bolały, gdy patrzyło się na grę West Bromwich Albion pod wodzą Tony'ego Pulisa. Zmiana trenera i zatrudnienie Alana Pardew nie było zaskoczeniem. Naturalna kolej rzeczy we współczesnym futbolu. Misja siwowłosego Anglika, niegdyś typowanego nawet na stanowisko selekcjonera, rozpoczęła się 29 listopada. Nikt nie sądził, że skończy się aż taką klapą.

Hej, jestem inny

Największy zarzut kierowany w stronę Pulisa - archaiczny styl, fatalna gra w ofensywie. Praktycznie nie istniała. Oczywiście, że punkty są najważniejsze, ale kiedy drużyna gra "do przodu", kreuje okazje i brakuje wykończenia, to można mieć nadzieję, że zła seria zaraz się odwróci i kilka zwycięstw pozwoli na spokojniejsze jutro. Co innego kiedy nie tworzysz sytuacji, to jasne jest, że wygrywać nie będziesz.

Dlatego Alan Pardew za punkt honoru wziął sobie poprawę gry w ofensywie. Chciał pokazać kibicom, że jest inny niż Pulis, że pod jego wodzą WBA będzie strzelało gole, cieszyło swoich fanów. W pierwszym meczu wystawił trzech nominalnych napastników. Efekt? 0:0 z Crystal Palace. Eksperyment powtórzył w następnej kolejce, ale ponownie nie cieszył się z choćby jednej bramki. To samo było w kolejnym meczu. Dopiero w czwartej próbie Gareth Barry zdobył gola, ale WBA i tak przegrało.

Brak szacunku piłkarzy

Matt Wilson, dziennikarz "Express and Star", napisał już po zwolnieniu Pardewa: "Naoczni świadkowie twierdzą, że Grzegorz Krychowiak powiedział mu, żeby się 'odp...ił', gdy Pardew zmienił go podczas meczu z Leicester." Sytuacja była co najmniej dziwna. Krychowiak w pierwszej połowie należał do najlepszych na boisku, a zaraz po przerwie został zmieniony. Zrugał trenera i chociaż później przeprosił za swoje zachowanie, to miejsca w składzie już nie odzyskał.

Jednak ta sytuacja tylko uwidoczniła, jak piłkarze mają w dalekim poważaniu Pardewa. Przecież kilka tygodni wcześniej Chris Brunt, facet który gra dla WBA od blisko 11 lat, przed całą szatnią skrytykował Pardewa za jego taktykę w meczu z Huddersfield Town. Wówczas trener nie miał na tyle odwagi, żeby odpalić tryb "ja tu rządzę", bądź "suszarki" a'la Sir Alexa Fergusona. Ba, Brunt w ogóle nie został ukarany! Pardew naraziłby się kibicom, ale tylko pokazało, że nie ma autorytetu u zawodników.

Nawet gdy już się paliło w WBA, drużyna pikowała na samo dno, to piłkarze... ukradli taksówkę w Barcelonie. Nie, to nie żart. Zespół poleciał do Hiszpanii, aby pobyć trochę ze sobą, zresetować się przed najważniejszymi meczami i podnieść wiarę we własne możliwości. Czterech zawodników postanowiło dla zabawy ukraść taksówkę. Kara? Pardew puścił to płazem.

Kolejna sytuacja. Pardew wyżywał się na młodych zawodnikach. Sam Field oraz Oliver Burke często byli rugani przez niego na oczach całej drużyny, ale również w mediach. Starsi piłkarze nie daliby sobie wchodzić na głowę, ale młokos miał niewiele do powiedzenia. Takie "motywacyjne" pogadanki nie wpływały dobrze na Fielda oraz Burke'a, a tylko pogłębiały podział pomiędzy piłkarzami a trenerem.

Pół bańki odprawy

Pardewa nic nie mogło złamać. Nawet po ósmej porażce z rzędu w lidze nie miał zamiaru podawać się do dymisji. Dalej chciał pracować i ratować WBA przed spadkiem. Oczywiście wszystko dla pieniędzy, ponieważ nikt o zdrowych zmysłach nie wierzył w projekt Pardewa i przede wszystkim w utrzymanie w Premier League. Dobrowolne wywieszenie białej flagi mogło oznaczać uratowanie chociaż resztki honoru Pardewa, ale przy okazji rezygnację z odszkodowania. 56-latek wolał zabezpieczyć swoje konto bankowe na kilka miesięcy do przodu. W sumie rozsądne posunięcie, bo kto chciałby zatrudnić trenera, który ma tak fatalny wizerunek (i wyniki)?

Pardew nie podał się sam do dymisji, ale po wielogodzinnych negocjacjach ustalił z szefostwem klubu, że jeśli ma odejść przed zakończeniem swojej misji (ratowania ligi...) to musi dostać sowite odszkodowanie. Brytyjskie media donoszą o 500 tys. funtów.

Wyniki i sprawa Krychowiaka

Aby podsumować dorobek Pardewa należy jeszcze przytoczyć liczby. WBA przejmował, gdy drużyna była jeszcze nad strefą spadkową. Różnice już były niewielkie, ale mimo wszystko sytuacja nie była dramatyczna. Teraz oddaje ją, gdy jest na samym dnie tabeli i ma 10 punktów straty do 17. zespołu. Uratować ligi się już praktycznie nie da. Z 18 ligowych spotkań wygrał tylko jedno, pięć zremisował i 12 przegrał. Teza "najgorszego trenera w historii Premier League" już brzmi bardziej wiarygodnie.

Krychowiak od momentu zrugania trenera nie powąchał już murawy. W dwóch meczach siedział na rezerwie, więc jego sytuacja może się tylko poprawić. Darren Moore tymczasowo przejął drużynę i w klubie doskonale zdają sobie sprawę, że trzeba myśleć o kolejnym sezonie - już w The Championship. Z jednej strony Moore może stawiać na innych zawodników niż Krychowiak, którego za parę miesięcy już przecież nie będzie, lub wystawiać po prostu najlepszy możliwy skład, aby zakończyć rozgrywki w dużo lepszych nastrojach i tym samym podnieść morale przed sezonem 2018/2019. Zwolnienie Pardew może wyjść tylko na dobre polskiemu pomocnikowi.

ZOBACZ WIDEO: Niespodzianka w Bolonii. AS Roma szczęśliwie wyrwała punkt [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

Źródło artykułu: