Marek Wawrzynowski: Porażka z Nigerią nie jest powodem do niepokoju (felieton)

Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Brian Idowu i Robert Lewandowski
Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Brian Idowu i Robert Lewandowski

Polska miała sytuacje, Nigeria strzeliła jedyną bramkę meczu, choć właściwie żadnej okazji ku temu nie miała. Dlatego po spotkaniu we Wrocławiu nie ma absolutnie powodów do niepokoju.

Przez lata zazdrościłem, gdy Niemcy opowiadali, jak to Joachim Loew doprowadził do sytuacji, że nawet zwykły sparing jest istotny dla drużyny. I chyba się doczekałem tego też u nas. Najważniejsze to nie przywiązywać się aż tak bardzo do wyniku. Wnioski są raczej pozytywne, bo mecz z Nigerią pokazał, że Polska idzie w dobrym kierunku i nawet w meczu teoretycznie mało istotnym jest w stanie pokazać dobrą grę.

Trochę się tego meczu obawiałem. Reprezentacja Nigerii nie tylko w doskonałym stylu przeszła eliminacje w afrykańskiej grupie śmierci (z Kamerunem, Zambią i Algierią) ale w listopadzie pokonała 4:2 Argentynę. Co prawda bez Leo Messiego, ale wciąż Argentynę. Tymczasem w spotkaniu z Polską Nigeryjczycy, poza wymuszonym rzutem karnym, nie zmusili polskich bramkarzy do wysiłku.

Oczywiście jest problemem to, że w kolejnym, trzecim już spotkaniu, nie strzelamy bramki. Ale też warto spojrzeć z drugiej strony. To my mieliśmy znaczną przewagę w posiadaniu piłką (czasowo 36 minut zaś Nigeria 24), tworzyliśmy groźne sytuacje, kilka razy byliśmy blisko strzelenia bramki. Pewnie z systemem VAR byśmy prowadzili 1:0 i trochę zmienili ustawienie. Co jest ważne, prowadziliśmy grę, szukaliśmy sytuacji, nie tylko kontr. Więcej - praktycznie w ogóle nie graliśmy tą tradycyjną polską metodą - zostawiliśmy to rywalom. Oczywiście w grze z kontry nie ma nic złego, ale mecz pokazał, że umiemy też prowadzić grę w starciu z nieprzypadkowym uczestnikiem mistrzostw świata.

Z kolei Nigeryjczycy mając w swoim składzie kilku ofensywnych zawodników wysokiej klasy międzynarodowej, mieli poważne problemy z przedarciem się na nasze pole karne. Po stronie "interwencje", duet Łukasz Fabiański/Bartosz Białkowski ma wpisane "zero". Ustawienie z trójką - teoretycznie rezerwowe, a praktycznie pewnie zależy od sytuacji kadrowej - obrońców zdało egzamin.

Podobała mi się gra testowanych skrzydłowych, Rafała Kurzawy i Przemysława Frankowskiego. Na pewno Kurzawa zrobił na początku świetne wrażenie podaniem do Roberta Lewandowskiego, tylko przypadkowo nie zamienionym na asystę. Poza tym cechowało go dużo walki i świetne, cały czas zagrażające dośrodkowania. Z kolei Frankowski szukał rozwiązań prostszych, szybszych, ale widać, że dobrze współpracuje ze starymi wyjadaczami. To co niepokoiło - zwłaszcza u zawodnika Jagiellonii - to spora liczba strat. Choć to można zrzucać na skłonność do podejmowania ryzyka, szukania sytuacji. Czyli mamy tu zjawisko raczej pozytywne. Mecz pokazał, że obaj zawodnicy wyszli na boisko przy pełnych trybunach, z renomowanym przeciwnikiem, z otwartą przyłbicą.

Pewnie nie było w tym takiego dynamizmu jaki zapewniali nam Kamil Grosicki czy Jakub Błaszczykowski (zwłaszcza podczas EURO 2016), ale pamiętajmy, że w tej chwili sytuacja na skrzydłach jest dramatyczna, a testowani zawodnicy nie mieli prowadzić gry. Po prostu nie mieli być osłabieniem. I nie byli. Na pewno nie można powiedzieć, że graliśmy w dziewięciu a przecież i takie mecze się zdarzały.

Nieźle wypadł też inny z zawodników, Jacek Góralski. Podchodziłem do niego - jako do piłkarza dość prymitywnego, raczej uwiązanego do nogi przeciwnika - bardzo sceptycznie. Ale Góralski wykazał w walce powietrznej bardzo wysoką skuteczność, odzyskiwał piłki (najskuteczniejszy w zespole pod tym względem), wygrał większość pojedynków. Nie jest to zawodnik, który może wnieść wiele w grze ofensywnej, ale jako "bulterier" (co ciekawe - grający czysto) jest skuteczny w meczu z solidnym przeciwnikiem.

Trochę więcej spodziewałem się po Grzegorzu Krychowiaku, ale możliwe, że potrzebuje on trochę czasu. Podczas EURO 2016 był kluczowym zawodnikiem kadry - jak mówi Adam Nawałka - zarówno w ofensywie, jak i w defensywie.

Trzeba trochę cierpliwości, bo właściwie nie mamy wyjścia - jeśli chcemy osiągnąć sukces podczas mistrzostw świata - zarówno Krychowiak jak i Zieliński muszą być w optymalnej formie i wzorowo ze sobą współpracować. O ile oczywiście obaj będą grali, bo pamiętajmy że Polska ćwiczyła wariant rezerwowy, na wypadek, gdybyśmy grali z jednym typowym napastnikiem - Robertem Lewandowskim.

Zobacz więcej tekstów autora

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Powinniśmy wygrać i to spokojnie

Komentarze (30)
avatar
kmark stal
25.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
nie panikować wszystkie porażki w rosji będą w dobrym stylu 
Ryszard Kurant
24.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
MaurizioSarri
24.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Rzadko bo rzadko ale podpisuję się obiema rękami pod tym artykułem. Naprawdę nie było źle. Ale z drugiej strony fala hejtu na naszych zawodników to także dobra oznaka - świadczy to o tym, jak m Czytaj całość
Widzę Myszy
24.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W dobrym stylu lolol. Oczywiście, że nie ma co panikować bo to był tylko test-mecz, ale styl był lata świetlne od dobrego. 
avatar
Piotr Bagiński
24.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zgoda. Dla mnie dużym odkryciem był Kurzawa. Moim zdaniem najlepszy na boisku.