Przez większą część rundy jesiennej Cracovia ciągnęła się w ogonie ligowej tabeli, by wydostać się ze strefy spadkowej po efektownym zwycięstwie w ostatnim przed zimową przerwą meczu z Górnikiem Zabrze (4:0). Dzięki temu Pasy przezimowały na 12. miejscu w tabeli, mając dziewięć punktów straty do grupy mistrzowskiej.
Trener Michał Probierz nie zmarnował zimy, bo w siedmiu wiosennych meczach jego zespół zdobył 16 punktów - w 2018 roku efektywniejsza jest tylko Jagiellonia Białystok (18). Cracovia imponują formą i systematycznie zmniejsza stratę do pierwszej "ósemki". Przed startem 27. kolejki krakowianie zajmowali 10. miejsce w tabeli i mieli trzy punkty straty do ósmego Zagłębia Lubin, a po ograniu Sandecji wskoczyli na 9. pozycję, skracając dystans do Miedziowych do jednego "oczka".
Przed niedzielnym meczem trener Probierz porównał pościg swojej drużyny za grupą mistrzowską do zimowego wejścia na K2. Jeśli trzymać się tej terminologii, to w niedzielę krakowianie założyli ostatni obóz przed atakiem szczytowym, bo po pokonaniu nowosądeczan mogą wdrapać się do pierwszej "ósemki" już w następnej kolejce, a na zakończenie sezonu zasadniczego czeka ich bezpośredni bój z Zagłębiem.
Pomysłem Sandecji na Cracovię było zmuszenie Pasów do ataku pozycyjnego, w którym podopieczni trener Probierza sobie nie radzą. Co jednak istotniejsze, goście byli cofnięci głęboko pod swoje pole karne i nawet po odbiorze piłki nie angażowali dużych sił w atak. Miało to na celu ograniczenie krakowianom przestrzeni i możliwości do przeprowadzenia kontrataków, w których Cracovia czuje się doskonale.
Tradycyjnie Pasy siały popłoch w polu karnym rywali po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry, ale beniaminek - rozpaczliwie, ale jednak - wychodził z opresji obronną ręką. Sandecja długo broniła się dzielnie i skutecznie, ale w 39. minucie gospodarze skruszyli zbudowany przez gości w polu karnym mur. Po centrze Michala Siplaka z lewego skrzydła Krzysztof Piątek dopadł do piłki "szczupakiem", uprzedzając przy niej Dawida Szufryna. Piątek w trudnej sytuacji uderzył wprost w Dawida Pietrzkiewicza, ale golkiper gości nie zdołał złapać piłki, która za chwilę spadła do siatki.
To już trzynasty gol Piątka w tym sezonie, a w czwarty w czwartym meczu z rzędu - to jego pierwsza taka seria w zawodowej karierze. Spośród występujących aktualnie w Lotto Ekstraklasie Polaków napastnik Cracovii jest najskuteczniejszy.
Po stracie bramki Sandecja musiała porzucić zakładający skomasowaną defensywę i jedynie przeszkadzanie Cracovii plan A i przejść do planu B, dzięki któremu mogłaby odrobić stratę. Do końca pierwszej połowy ekipa Kazimierza Moskala nie zdołała jednak zagrozić Michalowi Peskoviciowi. W przerwie trener gości zdecydował się na odważniejsze ustawienie i w miejsce Wojciecha Trochima wprowadził Aleksandara Kolewa, czyli drugiego obok Filipa Piszczka napastnika. To nie przyniosło zamierzonego efektu, więc po godzinie gry trener Moskal poszedł jeszcze dalej i Grzegorza Barana, który skupiał się na utrudnianiu życia Javiemu Hernandezowi, zastąpił Adrianem Dankiem, ale ten zabieg też się nie sprawdził - do 77. minuty Sandecja nie oddała strzału w światło bramki Cracovii.
Nim jednak goście wstrzelili się w bramkę Cracovii, Pasy prowadziły już 2:0. Po dośrodkowaniu Hernandeza z rzutu rożnego Pietrzkiewicz interweniował tak niefortunnie, że do odbitej przez niego piłki dopadł Piątek i posłał ją do pustej bramki. Napastnik Pasów nie mógł jednak cieszyć się z drugiego gola, bo dosłownie z linii bramkowej futbolówkę do siatki wbił Milan Dimun. Słowak zachował się mało roztropnie, bo nie dość, że "okradł" kolegę z trafienia, to jeszcze zaryzykował, że arbiter nie uzna gola ze względu na spalonego. Sytuacja była stykowa, ale na szczęście dla pomocnika Cracovia sędzia VAR nie doszukał się przewinienia.
Cracovia podwyższyła prowadzenie, ale goście szybko odpowiedzieli. Po centrze Macieja Małkowskiego z rzutu rożnego piłka trafiła do pozostawionego bez opieki Piszczka, który z sześciu metrów pokonał Peskovicia. Na więcej gospodarze gościom już jednak nie pozwolili i do końcowego gwizdka z wyrachowaniem kontrolowali to, co działo się na boisku. Pasy sięgnęły po czwarte zwycięstwo z rzędu - takiej serii krakowianie nie mieli od listopada 2015 roku!gdy byli walczącą o awans do europejskich pucharów rewelacją sezonu. A Sandecja przedłużyła do 19 serię spotkań bez wygranej. Beniaminek czeka na taki triumf od 17 września minionego roku.
Cracovia - Sandecja Nowy Sącz 2:1 (1:0)
1:0 - Piątek 39'
2:0 - Dimun 75'
2:1 - Piszczek 77'
Składy:
Cracovia: Michal Peskovic - Matic Fink, Michał Helik, Ołeksij Dytiatjew, Michal Siplak - Sergei Zenjov (73' Antonini Culina; 89' Damian Dąbrowski), Milan Dimun, Miroslav Covilo, Javi Hernandez, Deniss Rakels (74' Diego Ferraresso) - Krzysztof Piątek.
Sandecja: Dawid Pietrzkiewicz - Jakub Bartosz, Alexandru Benga, Dawid Szufryn, Płamen Kraczunow (78' Tomasz Brzyski), Patrik Mraz - Bartłomiej Kasprzak, Wojciech Trochim (46' Aleksandyr Kolew), Grzegorz Baran (59' Adrian Danek), Maciej Małkowski - Filip Piszczek.
Żółte kartki: Covilo, Dimun (Cracovia) oraz Małkowski, Kraczunow, Piszczek, Mraz (Sandecja).
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).
ZOBACZ WIDEO Adam Nawałka: Glik nic mi nie mówił, że kończy z kadrą. Na Makuszewskiego czekam