Korona przyjechała na stadion przy Reymonta z nadzieją na korzystny wynik i za sprawą trafienia Jacka Kiełba objęła prowadzenie w 20. minucie. Nie oznaczało to jednak dobrej gry kielczan. - Mieliśmy szczęście, że prowadziliśmy. Graliśmy jednak za głupio, żeby do przerwy je utrzymać. Taktyka nam dużo nie dała, bo w ogóle nie weszliśmy w ten mecz - komentował Gino Lettieri.
Włoch nie bawił się w dyplomację i otwarcie przyznał: - To nie my dzisiaj wygraliśmy jeden punkt, ale Wisła straciła dwa. I dodał: - Byliśmy zdziwieni, że Wisła nie chciała dzisiaj z nami grać. Po tym jak się zaprezentowali, tym bardziej pytamy dlaczego. Jestem od 22 lat trenerem i jeszcze nigdy nie miałem tyle szczęścia. Ten remis to jak prezent na urodziny czy Boże Narodzenie.
O ile w pierwszej połowie goście jeszcze pokazywali się w ofensywie, o tyle po przerwie i zmianach, na jakie zdecydował się Lettieri, Korona prezentowała się bardzo mizernie, ograniczając się głównie do rozbijania ataków Wisły. - Zmiany w przerwie były taktyczne. Graliśmy z jednym stoperem i dwójką wysuniętą z przodu do walki jeden na jeden. Można powiedzieć, że to taka włoska taktyka - tłumaczył.
Mimo ogromnych problemów z przeniesieniem ciężaru gry pod bramkę Białej Gwiazdy ostatnie słowo mogło należeć do koroniarzy. - Mieliśmy tyle szczęścia, że w końcówce mogliśmy nawet wygrać, gdyby Możdżeń oddał lepszy strzał. Dzisiaj jednak nie zasłużyliśmy nawet na jeden punkt.
Po remisie w Krakowie ekipa z woj. świętokrzyskiego ma w swoim dorobku 39 punktów. - Jestem bardzo zadowolony, że wcześniej zdobyliśmy tyle punktów. Dzisiaj było widać, że gramy chyba ponad swój limit i chyba mamy ich za dużo. Jeszcze raz dziękujemy Wiśle za ten punkt - zakończył 51-latek.
ZOBACZ WIDEO Zapata oczarował golem. Sampdoria wygrała, pomógł Linetty [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]