Na trybunach był Kamil Glik. Z Polakiem w jedenastce Torino FC wygrało po raz ostatni z lokalnym wrogiem w kwietniu 2015 roku. Gospodarze marzyli o powtórce, sami byli nieźle dysponowani, a Juventus "ranny" po remisie 2:2 z Tottenhamem Hotspur. Po kilku minutach obserwacji faworyta Byki spróbowały go zaatakować.
W kwadransie otwierającym derby brakowało sytuacji podbramkowych. W jego ostatniej minucie opuścił boisko z powodu kontuzji Gonzalo Higuain. Trener Massimiliano Allegri miał na ławce rezerwowych Paulo Dybalę, ale Argentyńczyk dopiero co wrócił do treningów, więc poderwany do walki został Federico Bernardeschi. Po wejściu Włocha goście przeprowadzili pierwszą akcję zakończoną strzałem Alexa Sandro. Futbolówkę wybił sprzed linii bramkowej Lorenzo De Silvestri.
Mattia De Sciglio zapewniał przed meczem, że całe przygotowania do derbów były podporządkowane ich nietypowej godzinie. Torino było mimo to bardziej pobudzone, agresywniejsze. W 26. minucie Andrea Belotti strzelił w boczną siatkę, a niewiele później Lorenzo De Silvestri zmusił do interwencji Wojciecha Szczęsnego. Polak popisał się dobrym chwytem.
Nie pachniało prowadzeniem Juventusu w pierwszej połowie, ale stało się faktem. W 33. minucie wykazał się Federico Bernardeschi, który przyspieszył w kierunku linii bramkowej, po czym wyłożył piłkę jak na tacy Alexowi Sandro. Brazylijczyk wpakował ją z bliska do siatki i zrobiło się 1:0. Triumfował Allegri, który zdecydował się wpuścić młodego Włocha za Higuaina. Ten zdobył dwa gole, a asystował przy czterech w pięciu ostatnich kolejkach Serie A.
ZOBACZ WIDEO 20-latek kapitalnie przymierzył z dystansu - skrót meczu Udinese - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]
Po przerwie Torino już nie mogło, a musiało zaatakować. Strzelenie gola Juventusowi w Serie A to jednak zadanie karkołomne. Przez blisko trzy miesiące udało się to jednemu klubowi. Defensywa mistrza Włoch rozsypała się w meczu z Tottenhamem, ale to tylko zwiększyło jej koncentrację. Czekał na swoje szanse Belotti, jednak partnerzy z trudem dostarczali mu piłkę.
W kwadransie po przerwie dużo przerw spowodowanych urazami, niewiele płynnych akcji. Aż dziwne, że sędzia powstrzymywał się do 65. minuty przed pokazaniem kartki. W swoim stylu Juventus "zabijał" mecz. Gospodarzom nie pomogło ani wejście M'Baye Nianga, ani Simone Edery. Swoje uderzenia w ostatnim fragmencie spotkania oddawał zza pola karnego.
W 66. minucie wszedł na boisku Paulo Dybala, który z powodu kontuzji nie grał od 6 stycznia. Argentyńczyk przywrócił rumieńce ofensywie Juventusu i co za tym idzie pomógł oddalić grę od własnego pola karnego. Stara Dama utrzymała skromne prowadzenie i obroniła swoje panowanie w mieście. Szczęsny bronił pewnie, poza jednym miernym wyjściem na przedpole, i zachował czyste konto po raz 12. w sezonie. Po raz drugi w derbach.
Torino FC - Juventus Turyn 0:1 (0:1)
0:1 - Alex Sandro 33'
Składy:
Torino: Salvatore Sirigu - Lorenzo De Silvestri (80' Simone Edera), Nicolas N'Koulou, Nicolas Burdisso, Cristian Molinaro - Daniele Baselli (55' M'Baye Niang), Tomas Rincon, Joel Obi (72' Afriyie Acquah) - Iago Falque, Andrea Belotti, Cristian Ansaldi.
Juventus: Wojciech Szczęsny - Mattia De Sciglio, Daniele Rugani, Giorgio Chiellini, Kwadwo Asamoah - Sami Khedira, Miralem Pjanić, Stefano Sturaro - Douglas Costa (66' Paulo Dybala), Gonzalo Higuain (15' Federico Bernardeschi, 90' Rodrigo Bentancur), Alex Sandro.
Żółte kartki: Molinaro (Torino) oraz De Sciglio (Juventus).
Sędzia: Daniele Orsato.
[multitable table=871 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]