Niezadowolenie Papszuna po meczu. Tego mu brakowało

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Marek Papszun
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Marek Papszun

Raków Częstochowa musiał zadowolić się podziałem punktów w meczu z Cracovią. Marek Papszun nie ukrywał, że oczekiwał korzystniejszego wyniku.

W piątek Lech Poznań umocnił się na fotelu lidera PKO Ekstraklasy i czekał na odpowiedź swojego bezpośrednio przeciwnika. Dzień później Raków Częstochowa mierzył się na wyjeździe z Cracovią.

Przy Kałuży obie drużyny zagrały poniżej oczekiwań. Podopieczni Marka Papszuna nie wypracowali sobie wielu sytuacji pod bramką gospodarzy i sobotnie spotkanie zakończyło się remisem 0:0.

- Nie jesteśmy do końca zadowoleni z wyniku, ponieważ przyjechaliśmy do Krakowa po zwycięstwo. Pierwsze mecze po przerwie zimowej zawsze są trudne. Zwłaszcza na początku była widoczna u nas nerwowość. Brakowało mi w naszej grze spokoju. Nasza drużyna to nie walec, który przyjeżdża i jedzie. Musi minąć jeszcze czas, żeby tak było - stwierdził na konferencji prasowej trener Papszun.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ale akcja! Ten gol wstrząsnął Brazylią

W barwach Rakowa zadebiutował czołowy strzelec ligi, Leonardo Rocha, który pojawił się na murawie w drugiej połowie. Z lepszej strony pokazał się inny napastnik, czyli Jesus Diaz. Kolumbijczyk również wszedł po przerwie.

- Posiadaliśmy kulturę gry, ale nie o to nam chodzi, tylko o konkrety, brakowało nam czegoś ekstra. To, co dał Diaz, który umiał grać jeden na jeden. Brakowało nam błysku. Doceniam wysiłek zespołu. Wierzę, że rozkręcimy się i damy więcej - dodał szkoleniowiec Rakowa.

W dobrym nastroju był opiekun "Pasów". Dawid Kroczek zaznaczył, że jego zawodnicy spełniali założenia taktyczne, chociaż zabrakło im skuteczności pod bramką Kacpra Trelowskiego.

- Muszę bardzo pochwalić zespół za spotkanie, za to jak realizowali taktykę. Jedna i druga drużyna mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nie był to zamknięty mecz. Oba zespoły dążyły do zdobycia trzy punktów. Oba zespoły chciały wygrać, było więcej przestrzeni między liniami, jedna bramka zamknęłaby mecz. Szanujemy ten punkt, drużyna zasłużyła na zdobycie tego punktu. To jest sprawiedliwe otwarcie - ocenił.

Przed startem meczu odbyła się uroczystość nadania trybunie głównej imienia prof. Janusza Filipiaka. Władze krakowskiego klubu odsłoniły ponadto pamiątkową tablicę, by uhonorować byłego sternika.

- Profesor Filipiak zbudował Cracovię i trzeba to szanować, ale niezależnie czy jest to wydarzenie związane z Cracovią, czy nie, drużyna ma funkcjonować na wysokich obrotach - za to zyskuje się szacunek kibiców. Wiele razy pokazywaliśmy, że potrafimy wyjść z trudnych sytuacji. Wymagam tego od drużyny - powiedział Kroczek.

Komentarze (0)