Sezon układa się zgodnie z planem Paris Saint-Germain. Rozpoczął go od zdobycia Superpucharu Francji, w Ligue 1 wypracował sobie pokaźną przewagę nad wiceliderem AS Monaco, a w fazie grupowej Ligi Mistrzów nie miał problemu z awansem. Wyprzedził w niej Bayern Monachium, Celtic Glasgow i Anderlecht. Paryżanie wracają na Półwysep Iberyjski, gdzie rok temu przeżyli klęskę. Pomimo zwycięstwa 4:0 z FC Barcelona na własnym stadionie nie dostali się do ćwierćfinału. W Katalonii zostali zdemolowani 1:6, choć jeszcze w 87. minucie rewanżu mieli trzy gole bezpieczeństwa. Podobnej nocy w Madrycie nie zamierzają przeżyć.
- Spodziewam się intensywnego meczu drużyn, które mają piłkarzy na najwyższym poziomie, potrafiących zrobić różnicę po obu stronach boiska - zapowiada Unai Emery, Bask na stanowisku trenera Paris Saint-Germain. - Przeciwko nam zagrają rekordziści Ligi Mistrzów, historycznie najlepsza drużyna tych rozgrywek. Szanujemy każdego jej piłkarza i Real jako kolektyw. W meczu z nami pokaże swoją najlepszą twarz.
W talii Emery'ego świecą gwiazdy Neymara, Kyliana Mbappe Lottina, Edinsona Cavaniego. Francuski dowódca madrytczyków Zinedine Zidane może straszyć nazwiskami Cristiano Ronaldo, Toniego Kroosa, Luki Modricia. Ostatnio nie ma jednak dobrych wyników. Real stracił punkty w 10 meczach ligowych i jest 17 punktów za liderem Primera Division z Barcelony. Wie, że nie zdobędzie Pucharu Króla, więc sezon może ratować tylko na europejskim froncie. Druga, skuteczna obrona prymatu w Lidze Mistrzów byłaby czymś wyjątkowym. Tym bardziej po przeżyciu głębokiego kryzysu.
Paris Saint-Germain to jedyna drużyna z Francji, która wygrała na stadionie Realu. 3 marca 1994 roku gola na 1:0 w starciu z Królewskimi zdobył George Weah. W 2015 roku stołeczne kluby spotkały się w fazie grupowej Ligi Mistrzów i w dwóch meczach padł jeden gol. W Madrycie wygrał Real 1:0, a w Paryżu padł bezbramkowy remis. PSG nigdy nie był wygodnym przeciwnikiem dla Królewskich, a to teraz o jego składzie mówi się: najsilniejszy w historii klubu. Pytanie, czy trwa sezon, w którym to potwierdzi.
ZOBACZ WIDEO Werner raził nieskutecznością, ale RB Lipsk i tak z kompletem punktów. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W środę zagrają dwie najbardziej bramkostrzelne drużyny fazy grupowej. Liverpool FC był pod względem skuteczności gorszy tylko od PSG. Do bramki trafił 23 razy w sześciu kolejkach. Zespół Juergena Kloppa rozpocznie walkę o awans do ćwierćfinału na stadionie FC Porto. Klub z Portugalii to identycznie jak Liverpool i Real były triumfator Ligi Mistrzów.
W poprzedniej dekadzie Liverpool grał na terenie Smoków dwa razy. Oba mecze zremisował. W 2001 roku bezbramkowo, a sześć lat później 1:1 dzięki trafieniu Dirka Kuyta. The Reds szło lepiej z Porto u siebie, gdzie zwyciężali 2:0 oraz 4:1. Ostatnia wygrana Liverpoolu w Portugalii wydarzyła się w 1984 roku, a jego przeciwnikiem była Benfica Lizbona. Ponadto przypomnieć warto, że w poprzednim sezonie Smoki zdemolowały na własnym stadionie 5:0 Leicester City. To wszystko w połączeniu pokazuje, że przedstawicielowi Premier League może być trudno o wypracowanie zaliczki przed rewanżem.
- Lubię Portugalię. To mały kraj, ale z pasją do piłki nożnej, dobrymi trenerami i piłkarzami znanymi na całym świecie - mówi Klopp, menedżer Liverpool FC. - Cenię naszego przeciwnika. Pokazuje mieszankę piłki nożnej z walką, doświadczenia z młodością. W Lidze Mistrzów zostało 16 klubów i każdy z nich jest silny. Żeby uzyskać dobry wynik w środę, będziemy musieli wykonać trudną pracę. Tak naprawdę przed losowaniem nikt nie chciał grać z Porto.
1/8 finału Ligi Mistrzów:
Real Madryt - Paris Saint-Germain / śr. 14.02.2018 godz. 20.45
FC Porto - Liverpool FC / śr. 14.02.2018 godz. 20.45