Koniec sporu Cracovii i Tarnovii ws. Bartosza Kapustki. Kluby zawarły ugodę i liczą na kontynuację współpracy

Getty Images / Thomas Niedermueller/Bongarts / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka
Getty Images / Thomas Niedermueller/Bongarts / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka

Zawarciem ugody zakończył się spór Cracovii i Tarnovii dotyczący rozliczeń za transfer Bartosza Kapustki do Leicester City. Sąd Okręgowy w Krakowie nie musiał zajmować się ustaleniem rzeczywistej kwoty, jaką Lisy zapłaciły za reprezentanta Polski.

Spór między zaprzyjaźnionymi i współpracującymi od lat klubami wybuchł w sierpniu 2016 roku - tydzień po transferze Bartosza Kapustki do Leicester City. Zarzewiem konfliktu był zapis, który znalazł się w umowie transferowej zawartej pomiędzy Cracovią a Tarnovią w sierpniu 2012 roku, na mocy której reprezentant Polski przeszedł z macierzystego klubu do Pasów.

Krakowianie pozyskali niespełna 16-letniego Kapustkę za raptem 4 tys. zł, ale tarnowski klub zastrzegł sobie w umowie, że otrzyma 10 proc. kwoty, za jaką Pasy sprzedadzą w przyszłości ich wychowanka. Gdy Cracovia wytransferowała Kapustkę do Leicester City, Tarnovia zaczęła głośno i za pośrednictwem mediów wzywać krakowian do wywiązania się z umowy. Do pierwszej publicznej batalii doszło już tydzień po transferze reprezentanta Polski do mistrza Anglii.

Według nieoficjalnych informacji Cracovia miała zainkasować za Kapustkę 5 mln euro, co oznaczałoby, że Tarnovia powinna otrzymać od krakowian 500 tys. euro. Klub z Kałuży 1 utrzymywał jednak, że wytransferował piłkarza za 2,5 mln euro i zgodnie z umową przekazał tarnowianom 10 proc. od tej kwoty. Tymczasem Tarnovia twierdziła, że 2,5 mln euro, od którego Cracovia wypłaciła ustalony procent, to tylko pierwsza rata wpłacona przez angielski klub, a drugi przelew, który Pasy otrzymały od Leicester City, wcale nie dotyczył realizacji rzekomo określonych w umowie bonusów, lecz stanowił drugą ratę za transfer.

Tarnovię w tym przekonaniu utwierdziła druga wpłata od Leicester City w ramach tzw. "solidarity contribution", który stanowi procent od sumy transferu należący się klubom wychowującym danego piłkarza w określonych etapach jego piłkarskiego rozwoju. Druga rata, którą Tarnovia dostała pod koniec ubiegłego roku, była liczona - podobnie jak pierwsza - od 2,5 mln euro, co oznaczałoby, że Leicester City faktycznie zapłaciło Cracovii 5 mln euro kwoty podstawowej, a nie 2,5 mln euro plus bonusy.

ZOBACZ WIDEO Gdzie jest Bartosz Kapustka? "Mam do niego ogromny żal"

Tarnovia zwróciła się do Sądu Okręgowego w Krakowie o ustalenie rzeczywistej kwoty transferu Kapustki, ale sąd nie musiał pochylać się nad sprawą, bo zawarto satysfakcjonującą obie strony ugodę. Kluby ustaliły, że nie ujawnią jej warunków, ale można domniemywać, że jeśli Tarnovia przystała na propozycję Cracovii, to otrzymała chociaż część z kwoty, której domagała się od krakowian.

"Tym samym oba kluby udowodniły i dały doskonały przykład tego, jak ważnym narzędziem w sporcie jest dialog i chęć obopólnej współpracy między klubami w każdym aspekcie ich funkcjonowania. Podobnie jak kibice Pasów i Tovii darzą się wzajemną sympatią, tak oba kluby liczą na bardzo dobre relacje w przyszłości i jednocześnie deklarują, że są otwarte na dalszą owocną współpracę. MKS Cracovia SSA i MKS Tarnovia żywią głęboką nadzieję, że już niebawem polska piłka nożna doczeka się kolejnych talentów na miarę Mateusza Klicha czy Bartosza Kapustki" - czytamy we wspólnym oświadczeniu Cracovii i Tarnovii.

Sprawa ma też jednak drugie dno. Tarnovia nie była jedynym podmiotem, z którym Cracovia musiała podzielić się zyskiem ze sprzedaży Kapustki - 10 proc. należy się też byłemu agentowi piłkarza, Cezaremu Kucharskiemu. Tak ustalono, gdy we wrześniu 2015 roku reprezentowany jeszcze przez Kucharskiego Kapustka przedłużył kontrakt z Cracovią. Gdyby sąd orzekł, że kwota podstawowa, za którą Pasy sprzedały Kapustkę, była wyższa niż deklarowane 2,5 mln euro, to klub z Kałuży 1 musiałby wypłacić agentowi Roberta Lewandowskiego 250 tys. euro więcej. Zawierając ugodę z Tarnovią, Cracovia uniknęła wydania przez sąd wiążącego orzeczenia, na podstawie którego Kucharski mógłby dochodzić swoich roszczeń.

Konflikt między Cracovią i Tarnovią wzbudził niesmak w środowisku piłkarskim. Po pierwsze, Cracovia była krytykowana za to, że wykorzystuje swoją pozycję i próbuje oszukać amatorski klub z Tarnowa. Po drugie, obu stronom zarzucano, że rozmawiają ze sobą za pośrednictwem mediów, obrzucając się przy tym błotem.

Taki sposób komunikacji rozpoczęła Tarnovia, która tydzień po transferze Kapustki do Leicester City zwołała konferencję prasową, podczas której przedstawiciele klubu odczytały oświadczenie, w treści którego zdradziły, że Cracovia próbowała wykupić zapis o 10-proc. zysku z transferu Kapustki, oferując 200 tys. zł. Jak zeznali świadkowie, przedstawiciele krakowskiego klubu mieli się uciec do szantażu, sugerując, że mogą sprzedać Kapustkę do polskiego klubu za kwotę, z której należny Tarnovii procent będzie niższy niż proponowane 200 tys. zł.

W odpowiedzi Cracovia poinformowała, że "zawarte w oświadczeniu Tarnovii nieprawdziwe informacje godzą w dobre imię jej i osób ją reprezentujących" i skierowała sprawę na drogę postępowania sądowego celem dochodzenia roszczeń dotyczących ochrony dóbr osobistych.

Cracovia domagała się odszkodowania i opublikowania oświadczenia w mediach. W marcu ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Tarnowie orzekł, że Tarnovia owszem, naruszyła dobra osobiste Cracovii, ale uznał, że w związku "z charakterem wykonywanej działalności takie zachowanie Tarnovii było uzasadnione" i że środki nacisku, po które sięgnęła Tarnovia, "są akceptowalne w demokratycznym państwie prawie". Pasy odwołały się od tej decyzji, ale 15 grudnia Sąd Apelacyjny w Krakowie oddalił w całości ich apelację.

Źródło artykułu: