Franciszek Smuda: Bez zmian w składzie i taktyce

Dla trenera Lecha Poznań, Franciszka Smudy mecz z KGHM Zagłębiem Lubin na pewno będzie trochę inny niż pozostałe spotkania. To w tym klubie osiągnął duży sukces wyciągając drużynę z walki o degradację na ligowe podium. 60-letni szkoleniowiec po wygranej z Górnikiem Zabrze może swobodniej podejść do piątkowego pojedynku.

Lech wygrał w Zabrzu 1:0, dzięki bramce Henry'ego Quinterosa z kontrowersyjnego rzutu karnego. Widowisko na pewno nie było porywające, ale poznaniacy grali mądrze i przez większy okres spotkania kontrolowali grę, co zaowocowało zdobyciem trzech punktów. - Nie będzie żadnych zmian ani w składzie, ani w taktyce w porównaniu do meczu z Górnikiem - zdradza Smuda.

Przed meczem w Zabrzu sporym echem obiła się wypowiedzieć trenera Kolejorza o Michale Pazdanie, że jakiś nieznany zawodnik gra w kadrze, a Rafał Murawski dostał zaledwie kilkadziesiąt minut szansy na pokazanie swoich możliwości. Czy tym razem Smuda zna zawodników swojego najbliższego przeciwnika? - Czytałem ostatnio w prasie, że do kadry Zagłębia dołączonych będzie dwóch zawodników z Młodej Ekstraklasy. Gdy ja pracowałem w Lubinie to tych rozgrywek nie było, więc akurat tych dwóch piłkarzy z Młodej Ekstraklasy nie znam. W Zabrzu nie byłem trenerem, więc nie znam wszystkich zawodników. Poza tym nie mówiłem tego ze złośliwości. Z Zagłębiem jest inaczej, bo poznałem tych zawodników, gdy pracowałem w tym klubie - opowiada szkoleniowiec poznaniaków.

Franciszek Smuda nie uważa, że odejście z Lubina Wojciecha Łobodzińskiego znacznie osłabiło Zagłębie. - Zagłębie najwięcej straciłoby, gdyby Iwańskiego nie było w zespole. Znam go osobiście i jest to zawodnik, który w szatni i na boisku może cokolwiek powiedzieć i wywołać mobilizację wśród drużyny. Potrafi pokierować tym zespołem - mówi Smuda. - Łobodziński był takim zawodnikiem, który grał z boku i prezentował swoje ponadprzeciętne umiejętności. Nie był to jednak piłkarzem mogącym wpłynąć na zespół.

Komentarze (0)