Szachtar Donieck jest ukraińskim potentatem (10 mistrzowskich tytułów), aktualnym mistrzem kraju i liderem w tym sezonie. Regularnie gra w Lidze Mistrzów, w lutym w 1/8 finału obecnych rozgrywek zmierzy się w dwumeczu z AS Roma. Od kilku lat przebywa na wygnaniu, bowiem w Doniecku toczyły się walki z Rosjanami, jego stadion Donbass Arena ucierpiał. Zespół na co dzień przebywa w Kijowie. Jego domem był już Lwów, teraz mecze gra w Charkowie. Właścicielem klubu jest najbogatszy człowiek na Ukrainie, biznesmen i polityk - Rinat Achmetow.
Niestabilną sytuację klubu chce wykorzystać Adam Pawlukiewicz z firmy marketingowej Pentagon Research. To on wymyślił sprowadzenie do Polski - na stałe - drużyny takiego kalibru. Jego pomysł wydaje się z gatunku tych fantastycznych. On sam przekonuje, że wcale nie jest taki nierealny. Szczególnie, że jak twierdzi -zainteresował już nim Ukraińców.
- W Doniecku jest bałagan, więc odezwałem się do nich. Szachtar odpowiedział, że pomysł jest fajny, inicjatywa jest ciekawa, ale jeszcze dużo drogi przed nimi, żeby się nad tym zastanawiać - mówi nam. - Oni przede wszystkim stoją teraz przed dylematem, co dalej począć z klubem.
I argumentuje: - Skoro grali we Lwowie czy Charkowie, to dlaczego nie mogliby występować we Wrocławiu? Raz, że na Stadion Miejski przyjdzie klient, który będzie chciał wydać sporo pieniędzy. Poza tym, miałby ich kto oglądać, bo we Wrocławiu mieszka około 100 tys. Ukraińców, a na całym Dolnym Śląsku jest ich kilkaset tysięcy. Do tego z lotniska na obiekt jedzie się 5 minut.
ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak ostro o prezesach w ekstraklasie
Nie wiadomo dziś, czy Szachtar miałby grać we Wrocławiu tylko mecze pucharowe, czy też miasto stałoby się też jego domem na mecze ligowe. Projekt na razie jest na dużym etapie ogólności.
Vadim Skiczko, dziennikarz ukraińskiej telewizji "2+2" łapie się za głowę, gdy słyszy o pomyśle z Polski. - Brzmi nieprawdopodobnie. Mamy na Ukrainie wiele stadionów, Szachtar grał już we Lwowie, teraz w Charkowie. Jest jeszcze Odessa, Dniepropietrowsk… - wylicza. I dodaje: - Sytuacja musi być wyjątkowa, aby nasz klub grał za granicą. I faktycznie - mamy wojnę. Jednak mamy też wiele możliwości dla Szachtara. Nie wierzę w to, że klub może grać na przykład w Lidze Mistrzów we Wrocławiu albo w ogóle gdzieś poza Ukrainą.
W samym mieście nie o wiarę chodzi, tylko o konkrety. A tych w tym momencie brakuje. Na razie nie było żadnego oficjalnego pytania do władz stadionu. Piotr Nowicki, rzecznik prasowy Stadionu Wrocław, pomysłowi oczywiście przyklaskuje, ale tonuje nastroje. Musi to robić, bo już dziś zadzwonił do niego Śląsk Wrocław z pytaniem, czy umowa z Szachtarem oznacza, że to on przestaje grać na obiekcie.
Mówi nam: - My jesteśmy oczywiście bardzo otwarci. Cieszy nas inicjatywa, że ktoś na naszym stadionie chce organizować takie wydarzenia. Jednak teraz jest to po prostu luźne życzenie. Czekamy na konkretną ofertę, wtedy będziemy szukali terminów, organizator dostanie od nas wycenę. Nasza ekipa jest doświadczona, organizowała Euro 2012.
Oczywiście nie ma żadnych wątpliwości, że mecze drużyny tej klasy byłyby wielkim wydarzeniem. Jest jednak dużo "ale". A najważniejsze - terminy.
- Największym wyzwaniem byłoby wpasowanie Szachtara w kalendarz. Mamy bardzo napięty grafik ekstraklasy. Dziś z miesięcznym wyprzedzeniem dowiadujemy się o meczach Śląska, więc nie możemy gwarantować terminów. Kolejne pytanie to stan murawy, którą trudno byłoby odnowić, a już na pewno odbyłoby się to dużym kosztem, w 3-4 dni. Mecze Ligi Mistrzów wiązałyby się też z oficjalnymi treningami dzień wcześniej i to dla dwóch drużyn - argumentuje.
Władze stadionu są bardzo ostrożne. W tym roku ktoś już chciał organizować mecz Śląska z Napoli. W trzy miesiące. Jedna z agencji zwróciła się do lokalnego przedsiębiorcy, obiecała że wszystko załatwi. We Włoszech ponoć grzecznie pokiwali głowami i tyle z tego wyszło. Do spółki zarządzającej stadionem nikt się nie zwrócił, a jej przedstawiciele musieli potem tłumaczyć się, dlaczego meczu nie zorganizowano.
- Nie wiem na przykład, czy oferta, którą pan Adam chciałby składać, wymaga jakiegoś spotkania z władzami miasta. To przecież będą bardzo wysokie koszty, trzeba wyłożyć gwarancje finansowe. My sami takiego ryzyka nie podejmiemy, potrzebujemy partnera zewnętrznego. Więc tak, na poziomie pomysłu wszystkie takie imprezy są bardzo fajne. Zaczekajmy jednak, co się wydarzy. I bardzo prosimy, aby ktoś nas zapytał - kiedy Szachtar miałby grać te mecze - mówi Nowicki.
42-tysięczny Stadion Miejski we Wrocławiu otwarto we wrześniu 2011 roku, był jedną z aren polsko-ukraińskiego Euro 2012. Na co dzień gra na nim miejscowy Śląsk. Obiekt zbudowano za 904 mln złotych.