Grzegorz Krychowiak stracił miejsce w "11" WBA po tym, jak zwolniony został Tony Pulis, który stał za sprowadzeniem Polaka na The Hawthorns. Krychowiaka na bocznicę odstawił już Gary Megson, który tylko tymczasowo zastępował Pulisa, ale Alan Pardew, który na stałe przejął zespół, też na początku swojej kadencji nie korzystał z usług 27-latka.
Reprezentant Polski zaczął na ławce rezerwowych cztery ostatnie mecze WBA, a na boisku pojawił się tylko w jednym z nich i to raptem na sześć minut. Jednak w środę Pardew dość niespodziewanie postawił na Krychowiaka od pierwszego gwizdka, a wychowanek Orła Mrzeżyno wykorzystał szansę, mając udział w wywalczeniu na Anfield cennego punktu.
- To był trudny mecz, ale najważniejsze, że zdobyliśmy punkt. Kiedy ma się szansę na korzystny rezultat w starciu z tak trudnym rywalem, trzeba biegać i walczyć przez pełne dziewięćdziesiąt minut. Możemy być dumni - stwierdził Krychowiak po spotkaniu z The Reds.
Reprezentant Polski przebywał na boisku do 79. minuty, kiedy został zmieniony przez Chrisa Bunta. - Nie mogłem grać przez dziewięćdziesiąt minut, bo to był mój pierwszy mecz od trzech tygodni, więc pod względem fizycznym było mi trochę trudno - wyjaśnił 27-latek.
ZOBACZ WIDEO: Wygrana Bayernu, gol Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
The Baggies potrafili postawić się Liverpoolowi, ale wciąż czekają na przerwanie czarnej serii spotkań bez zwycięstwa. Ostatni raz ze zdobycia kompletu punktów zespół Krychowiaka cieszył się 19 sierpnia - kiedy jeszcze Polaka nie było na The Hawthorns. W piętnastu rozegranych od tego czasu spotkania The Baggies zdobyli tylko osiem punktów.
W weekend rywalem WBA będzie Manchester United, a Krychowiak uważa, że to dobra okazja na przełamanie: - Czeka nas kolejny duży mecz. To trudny mecz, ale możemy go wygrać.