W Kielcach nie zwieszają głów. "Kiedyś ta seria musiała się skończyć"

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Mateusz Możdżeń
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Mateusz Możdżeń

Nic, co dobre, nie trwa wiecznie. Piłkarze Korony przez blisko trzy miesiące unikali porażki, aż w końcu musieli uznać wyższość rywala. Przy Ściegiennego nie ma jednak mowy o rozpaczy. - Zabrakło "napoczęcia" - ocenił Mateusz Możdżeń.

Aż 27 strzałów na bramkę Arki Gdynia oddali zawodnicy Korony. Ich celowniki nie były jednak najlepiej ustawione, a i Pavels Steinbors w kilku sytuacjach zachował się znakomicie. Co nie wchodziło miejscowym, wpadało przyjezdnym i tak podopieczni Leszka Ojrzyńskiego wrócili na zwycięską ścieżkę. - Nie mieliśmy tego szczęścia co w poprzednich meczach, które z kolei miała tym razem Arka. Możemy wymieniać te sytuacje, a Steinbors jakby magnes miał w rękach, wszystko wpadało do "koszyczka" - powiedział Mateusz Możdżeń.

Pomocnik był podwójnie niezadowolony, ponieważ to właśnie od niego odbiła się futbolówka po strzale Marcina Warcholaka z rzutu wolnego, co zmyliło golkipera Korony. - Tam nie było żadnego dobrego strzału. Rykoszet z mojej strony był ewidentny, chciałem zblokować piłkę a tak się niefortunnie odbiła, że zmieniła tor lotu, Maciek [Gostomski - przyp. red.] się jeszcze poślizgnął no i się zebrało - przyznał.

Wydawało się, że kwestią czasu jest zdobycie pierwszego gola przez złocisto-krwistych. Sytuacji mieli dużo, z łatwością przenosząc ciężar gry pod bramkę przeciwnika. - Zabrakło "napoczęcia". Z boiska układało się to tak, jak miało się układać. Kreowaliśmy te sytuacje, lecz zawsze brakowało czegoś na końcu. Kończy się ta długa seria, szkoda, że u siebie, ale wiemy, że musiała się skończyć, ale nie takimi rozmiarami.

Możdżeń przekonuje, że zespół zareaguje pozytywnie na niespodziewane potknięcie (0:3). Na zbyt długie rozpamiętywanie sobotniego spotkania nie ma czasu, ponieważ już we wtorek Koronę czeka kolejny mecz, co zresztą cieszy 26-latka. - Jeżeli potyka się noga, to chcę grać nawet następnego dnia, żeby się zrewanżować i zapomnieć o przegranym. Jagiellonia ma teraz trzy punkty nad nami i wypadałoby wygrać albo chociaż te punkty zdobywać, bo wiemy w jakiej sytuacji jesteśmy i ile potrzeba do tej ósemki - zakończył.

Przed rozpoczęciem zimowej przerwy kielczanie zmierzają się jeszcze z Jagiellonią Białystok (wyjazd) oraz Piastem Gliwice (dom).

ZOBACZ WIDEO: Czyste konto Wojciecha Szczęsnego - zobacz skrót meczu Juventus Turyn - Inter Mediolan [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (1)
avatar
Zbyszek Stępień
10.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dziady nic dodać nic ująć żenada ak całą polska piłka