Czytaj w "PN". Maciej Wilusz: Przyzwyczaiłem się do latania

PAP / PAP/Artur Reszko / Na zdjęciu Maciej Wilusz (z prawej) jeszcze w barwach Lecha
PAP / PAP/Artur Reszko / Na zdjęciu Maciej Wilusz (z prawej) jeszcze w barwach Lecha

Przylgnęła do niego łatka piłkarza, który na boisku przynosił pecha Lechowi Poznań. Dzisiaj Maciej Wilusz jest podstawowym zawodnikiem Rostowa, regularnie występuje w silnej lidze i z bliska obserwuje przygotowania Rosji do mundialu.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Konrad Witkowski, "Piłka Nożna": Po transferze z Lecha do Rostowa mało mówi się o panu w Polsce. Co słychać?
[/b]
Maciej Wilusz: U mnie wszystko w porządku. Zaaklimatyzowałem się już w Rostowie. Regularnie gram i to jest dla mnie najważniejsze. Cały czas nad sobą pracuję, walczę o miejsce w drużynie.

Właściwie od razu wskoczył pan do podstawowego składu nowego zespołu i do tej pory opuścił tylko trzy ligowe mecze. Skąd ta krótka absencja?

Dwa razy nie znalazłem się w kadrze meczowej, było to spowodowane kontuzją mięśniową. Podobnie było w przypadku spotkania z Lokomotiwem Moskwa, które spędziłem na ławce – to również było podyktowane drobnym urazem. Na szczęście długich przerw nie miałem, pauzowałem maksymalnie przez tydzień.

Jak ocenia pan nowy klub?

Kadra mocno się zmieniła w stosunku do poprzedniego sezonu. Po zakończeniu ubiegłych rozgrywek sporo zawodników zdecydowało się na transfery. Właściwie cały zespół został przebudowany, z poprzedniego składu zostali nieliczni. Musieliśmy się bardzo szybko ze sobą zgrać, tak naprawdę w sezon weszliśmy jako nowa drużyna. Początek rozgrywek mieliśmy dość dobry, natomiast w ostatnim czasie zdarzyło się kilka spotkań, w których traciliśmy punkty. Przytrafiła nam się seria czterech porażek, ale tak naprawdę tylko w jednym z tych meczów graliśmy słabo. Przegraliśmy w Moskwie z CSKA, chociaż stworzyliśmy sobie kilka bardzo dobrych okazji bramkowych. Później była pechowa porażka z Lokomotiwem u siebie, podobnie z Rubinem Kazań, który strzelił nam przypadkowego gola. Często brakowało nam szczęścia w tych spotkaniach. Jeśli chodzi o zespół i poszczególnych zawodników, mamy bardzo fajną ekipę. Tworzymy kolektyw, jeden walczy za drugiego. Sądzę, że w tym tkwi nasza siła. Mamy ciekawą kadrę złożoną z wysokiej jakości piłkarzy, każdy zespół w Rosji darzy nas szacunkiem.

(...)

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Boruc? Łezka zakręci się w oku

Znał pan wcześniej język rosyjski?

Języka dopiero się uczę, głównie od kolegów z drużyny, bo z nimi spędzam najwięcej czasu. Istnieje dużo podobieństw do języka polskiego, lecz wcale nie jest łatwo. Ja jestem otwarty na to, żeby przyswoić nowy język - zresztą podobnie było za czasów moich występów w Holandii. Jestem takim typem zawodnika, który chce nauczyć się języka kraju, w którym gra. To dla mnie bardzo ważne. Zamierzam jak najszybciej opanować rosyjski, aby swobodnie się tutaj czuć.

Słyszałem, że nie należy pan do entuzjastów podróży lotniczych. Tymczasem wybrał pan życie w kraju, gdzie odległości pomiędzy miastami są ogromne. Jak pan to znosi?

Faktycznie, nigdy specjalnie nie przepadałem za lataniem samolotem, natomiast teraz już właściwie się przyzwyczaiłem. W Rosji na każdy mecz wyjazdowy trzeba udać się samolotem, nie ma innego wyjścia.

(...)

Cała rozmowa do przeczytania z najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".

Źródło artykułu: