Pokonując przed tygodniem Pogoń Szczecin (3:0), Cracovia zatrzymała na dziewięciu serię ligowych spotkań bez wygranej. Teraz długo wydawało się, że ekipa Michała Probierza pójdzie za ciosem i zrobi pierwszy krok w kierunku zbudowania zwycięskiej serii, ale Pasy popełniły stare grzechy.
Scenariusz sobotniego spotkania w Niecieczy był niemal identyczny jak poniedziałkowego meczu Pasów z Portowcami. Krakowianie objęli prowadzenie już przy pierwszej okazji, gdy w 9. minucie gry Michał Helik głową zamienił na gola dośrodkowanie Szymona Drewniaka z rzutu wolnego. Po zdobyciu bramki podopieczni trenera Probierza ograniczyli się do obrony skromnego prowadzenia, ale trudno dziwić się ich ostrożności, biorąc pod uwagę, że nie wygrali aż pięciu z siedmiu wcześniejszych spotkań, w których strzelali gola na 1:0.
Sandecja miała wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, ale w pierwszej połowie nie potrafiła skarcić Cracovii za minimalizm. Beniaminek nie był w stanie stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką gości. Przed przerwą jedyną okazję na wyrównanie gospodarze mieli po fatalnym błędzie Drewniaka, który przed swoim polem karnym stracił piłkę na rzecz Filipa Piszczka. Pomocnik Sandecji wpadł z przejętą futbolówką w "16" rywali, ale uderzył wprost w Adama Wilka. 20-latek wrócił między słupki po dziewięciu meczach przerwy - przez dwa miesiące pauzował z powodu urazu mięśnia uda, a teraz zastąpił w składzie narzekającego na ból pleców Grzegorza Sandomierskiego.
Cracovia z premedytacją oddała beniaminkowi inicjatywę, ale gospodarze bili głową w mur i nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną defensywę Cracovii. Po przerwie Pasy zagrały odważniej i same przejęły kontrolę nad spotkaniem, ale Michał Gliwa świetnymi interwencjami po strzałach Helika, Piotra Malarczyka i Mateusza Szczepaniaka nie pozwolił krakowianom na podwyższenie prowadzenia. Tym samym bramkarz Sandecji podał kolegom z pola tlen, dzięki któremu ci mogli złapać drugi oddech i wstać z kolan. Gdyby nie parady Gliwy, Sandecja niechybnie poniosłaby porażkę w derbach Małopolski.
Gdy w 75. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Grzegorz Baran, wydawało się, że nic już nie odbierze Cracovii zwycięstwa, ale w 87. minucie Sandecja przeprowadziła akcję na wagę remisu. Aleksandar Kolew uruchomił na prawym skrzydle wprowadzonego do gry chwilę wcześniej Adriana Danka, który od razu dośrodkował płasko w pole karne Cracovii do Piszczka, a ten wyprzedził Malarczyka i wpakował piłkę do siatki. Co ciekawe, w anonsowanych przed spotkaniem składach Danek miał zagrać od pierwszego gwizdka, a Piszczek miał zacząć mecz na ławce, ale tuż przed rozpoczęciem meczu Piszczek wskoczył do "11" w miejsce Danka, a syn prezesa klubu okazał się "dżokerem" w talii trenera Radosława Mroczkowskiego.
Mecz z Sandecją był już był już ósmym w tym sezonie, w którym Cracovia zdobyła bramkę na 1:0 i zarazem szóstym takim, którego Pasy nie wygrały. Beniaminek natomiast teraz uratował punkt w takich samych okolicznościach, w jakich przed tygodniem stracił zwycięstwo w meczu z Piastem Gliwice (2:2).
Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 1:1 (0:1)
0:1 - Helik 9'
1:1 - Piszczek 86'
Składy:
Sandecja: Michał Gliwa - Adrian Basta (80' Adrian Danek), Michal Piter-Bućko, Grzegorz Baran, Patrik Mraz - Michał Gałecki, Bartłomiej Kasprzak (66' Lukas Kuban)- Filip Piszczek, Wojciech Trochim, Tomasz Brzyski (85' Jonatan Straus) - Aleksandar Kolew.
Cracovia: Adam Wilk - Matic Fink (37' Deleu), Piotr Malarczyk, Michał Helik, Lennard Sowah - Adam Deja, Szymon Drewniak - Mateusz Wdowiak (70' Mateusz Szczepaniak), Javi Hernandez, Jakub Wójcicki - Krzysztof Piątek.
Żółte kartki: Trochim, Baran (Sandecja) oraz Sowah, Helik (Cracovia).
Czerwona kartka: Baran /75' za drugą żółtą/ (Sandecja).
Sędzia: Yusuke Araki (Japonia).
Widzów: 2983.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie wykluczam wypożyczenia z Napoli