Ernesto Valverde szybko musiał ugasić pożar. Przed sezonem stracił czołowego piłkarza Neymara, a sami zawodnicy Blaugrany mieli konflikt z włodarzami klubu. Na dodatek w Superpucharze Hiszpanii zdecydowanie lepszy okazał się Real Madryt, który obnażył wówczas wszystkie braki Dumy Katalonii.
Przyszłość Barcelony nie była kolorowa. Kibice nie ukrywali rozczarowania jednak klub szybko powstał z kolan. Podopieczni Valverde są liderem Primera Division (22 punkty, 7 zwycięstw i 1 remis) oraz swojej grupy w Lidze Mistrzów (9 punktów, 3 zwycięstwa).
- Martwi nas jedynie gra - mówi o 100 dniach pracy szkoleniowiec Barcelony. - Niektóre sytuacje miały wpływ na drużynę, a inne mają aspekt społeczny. Z pewnością nie było nudno. Zobaczymy, czy kolejne dni będą spokojniejsze - dodaje.
W znakomitej formie znajduje się wielu piłkarzy. Na czele z Lionelem Messim, który w obecnych rozgrywkach zdobył już 15 bramek w 13 meczach. - Jego liczby są potwierdzeniem tego, co widzimy każdego dnia. Bije rekordy, które wydają się niemożliwe. Robi to od dawna, ciągle przełamując bariery - tłumaczy.
Barcelona jest ponownie poważnym kandydatem do wygrania Primera Division oraz Ligi Mistrzów. - Chcemy wygrać wszystko, to nasz obowiązek. Jednak musimy iść krok po kroku - zaznacza szkoleniowiec, który twierdzi również, iż najważniejsza jest koncentracja. Choćby w sobotnim spotkaniu z Malagą (20:45), którą wszyscy skazują na pożarcie.
- To rywal, który zwykle nas powstrzymuje, i jest to dodatkowy powód, by być ostrożnym. Wiemy, że są w potrzebie, bo zajmują ostatnie miejsce w lidze i mają jeden punkt. Dla nas jest to też okazja, by zdobyć trzy punkty, kontynuować nasz dobry moment i utrzymać swoją pozycję - dodaje Valverde.
ZOBACZ WIDEO Barcelona traci punkty w Madrycie. Zobacz skrót meczu z Atletico [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]