Cracovia objęła prowadzenie już w 61. sekundzie gry i choć do końca pierwszej połowy szczecinianie rządzili przy Kałuży 1, nie udało im się wyrównać, a po zmianie stron gospodarze wypunktowali gości, z których powietrze uchodziło z każdą minutą.
- Bardzo trudno jest ocenić tak bardzo ważny, a przegrany w taki sposób mecz. Nie zdążyłem jeszcze usiąść na ławce rezerwowych, a już przegrywaliśmy 0:1 i od początku musieliśmy gonić wynik - komentuje Maciej Skorża.
- W pierwszej połowie zdominowaliśmy Cracovię i mieliśmy groźne sytuacje. Nasza gra nie wyglądała źle, ale brakowało nam bramki. Mam pretensje o początek drugiej połowy. Uczulaliśmy się na to, żeby zacząć agresywnie i zmusić Cracovię do głębokiej defensywy, a po wrzucie z autu straciliśmy drugą bramkę - kiwa głową opiekun Pogoni.
- Mogę mieć pretensje do drużyny też o to, że po stracie drugiego gola nie potrafiliśmy już grać tak jak w pierwszej połowie. Graliśmy chaotycznie. A taki błąd indywidualny, jaki popełniliśmy przy trzecim golu, nie powinien się zdarzyć - mówi Skorża, mając na myśli wpadkę Laszy Dwaliego, który przepuścił piłkę do Krzysztofa Piątka.
W poniedziałek Pogoń przedłużyła do sześciu serię spotkań bez ligowego zwycięstwa. Przez tę złą serię Portowcy wylądowali na 14. miejscu w tabeli, a ich przewaga nad drużynami ze strefy spadkowej polega tylko na lepszym bilansie bramkowym.
ZOBACZ WIDEO Fantastyczny gol Karola Linettego [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]