Jeśli w tym meczu chodziło o trzy punkty, to udało się je zdobyć. Jeśli mieliśmy utrzymać pozycję lidera w naszej grupie eliminacyjnej - zadanie wykonane. Gorzej, jeśli Polacy planowali poprawić humory kibiców po zawstydzającej porażce z Danią. Zanim Kamil Glik podwyższył prowadzenie na 2:0, nasi piłkarze bawili się na boisku w chowanego. Wysyłali listy, zapominając napisać na kopercie adresata. Irytowali brakiem pomysłu na obronę Kazachstanu, który - w jakże kochanym przez nas ostatnio rankingu FIFA - jest równe sto miejsc niżej od Polski.
Nasza reprezentacja po wyjeździe do Kopenhagi miała prawo być rozbita, jednak trzy dni później nie mogło jej się przytrafić nic lepszego niż mecz ze słabym przeciwnikiem przed wypełnionymi po brzegi trybunami Stadionu Narodowego. Kilka dni po Narodowym Czytaniu kibice liczyli na Narodowe Liczenie, jednak jak powiedzieli "jeden", to na "dwa" musieli czekać zbyt długo, by akcję można było uznać za udaną. Zacięli się, szukali na palcach i nawet kiedy krzyknęli z radości po golu Roberta Lewandowskiego, sędzia kazał im to wymazać gumką i zaczynać od początku, bo uznał, że piłka nie przekroczyła linii bramkowej.
Ruud Gullit naszego meczu by nie lubił, mało w nim było seksu. Byliśmy świadkami meczu bez historii, po którym trzeba szybko wymyślić sposób na zwarcie szyków przed ostatnimi spotkaniami eliminacji z Armenią i Czarnogórą. Po raz pierwszy w kwalifikacjach do mundialu w Rosji nie straciliśmy gola u siebie, wygraliśmy mecz, który zapewne kilka lat temu koncertowo byśmy przegrali, tłumacząc się kopenhaskim kacem. Piłkarze Adama Nawałki musza pogodzić się jednak z tym, że wymaga się od nich nieco więcej, bo przez długie miesiące rozpieszczali. A ich cotygodniowe tańce z przytupem na europejskiej scenie klubowej utwierdzały tylko w odczuciu, że jak już zjadą się na mecz kadry, to nie będziemy zastanawiać się, czy wygrają, ale - jak wysoko.
Jesień będzie typowo polska, nie dlatego że złota, ale dlatego że nerwowa. Na komfort spokojnej końcówki eliminacji jeszcze nie zasłużyliśmy. Podobno Polacy lubią grać z nożem na gardle, lubią walczyć o stawkę. Niech Adam Nawałka wymyśli coś, by poprawić coś na szybko, by naoliwić tryby. Niech pracują zarówno w defensywie, jak i ofensywie, zarówno mentalnie, jak i fizycznie. Po to żeby Polska za Nawałki zagrała zarówno na Euro jak i mundialu. Nie uda się osiągnąć tego z rozpędu, trzeba się zatrzymać, cofnąć trzy kroki i poszukać innej drogi.
Zobacz pozostałe teksty autora -->
ZOBACZ WIDEO Paragwaj rozbił Chile - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]