Korona w święta... leczyła kontuzje

- Gdybyśmy z Turem przegrali lub zremisowali, święta i tak spędzilibyśmy w dobrych humorach. To doskonały moment na chwilę refleksji - mówił pomocnik Cezary Wilk niedługo po ostatnim gwizdku sędziego. Jeśli świąteczny optymizm udzielił się kieleckim zawodnikom, to pewnie nie wszystkim. Siedmiu z nich dokuczają urazy.

W tym artykule dowiesz się o:

Obrońcy Jacek Markiewicz i Marek Szyndrowski narzekają na bóle przywodziciela i wtorkowe ćwiczenia pod okiem trenera Włodzimierza Gąsiora musieli wykonywać w trybie indywidualnym. Brazylijczyk Hernani w ogóle nie pojawił się na treningu. Z bólem pleców zmaga się Dariusz Kozubek, który na mecz z Turem wybiegł wyjątkowo w pierwszym składzie, a we wtorek miał zajęcia indywidualne. Dariusza Łatkę boli staw skokowy, a Pawła Sobolewskiego mięsień dwugłowy, i oni także otrzymali osobną rozpiskę zajęć. Edi Andradina jest natomiast mocno poobijany po meczu z Turem, zresztą trudno się temu dziwić, bo w sobotę na murawie wykonał chyba najwięcej pracy.

Do pełni zdrowia powoli wraca Mariusz Zganiacz, który zmagał się z kontuzją ścięgna pobocznego i w meczu z Turem nie zagrał w ogóle. - Czuję, że jeszcze nie wszystko jest do końca tak, jak być powinno, ale postaram się jak najszybciej znaleźć się w optymalnej dyspozycji - mówi kielecki rozgrywający.

Trenerzy Korony życzyliby sobie, żeby wszyscy kontuzjowani zawodnicy jak najprędzej wrócili do pełnej sprawności, tym bardziej, że na kłopot bogactwa przy obsadzaniu pozycji na boisku narzekać raczej nie mogą.

Źródło artykułu: