Kilka dni temu piłkarski wicemistrz Francji Paris Saint-Germain potwierdził, że Neymar podpisał z klubem pięcioletni kontrakt. Brazylijczyk przeszedł do francuskiej ekstraklasy w dość nietypowych okolicznościach, bo najpierw sam "wykupił" swoją umowę z Barceloną za 222 mln euro, a dopiero kilka godzin później podpisał kontrakt z PSG. Do francuskiego klubu trafił więc jako wolny zawodnik.
Jak informuje hiszpański dziennik "Marca", brazylijski klub Santos oczekuje, że Barcelona w ramach ekwiwalentu za wyszkolenie piłkarza zapłaci 5% z kwoty, jaką otrzymała dzięki rozwiązaniu kontraktu. Oznacza to kwotę 8,9 mln euro.
Przy okazji Brazylijczycy domagają się kwoty 4,5 mln euro za rzekome niewypełnienie klauzuli we wcześniejszej umowie, która zobowiązywała Katalończyków do rozegrania dwóch meczów towarzyskich z klubem z Sao Paulo. Jeden z nich został rozegrany w 2013 roku. Do drugiego nigdy nie doszło.
Przedstawiciele FC Barcelona odmawiają płatności 8,9 mln euro, tłumacząc, że z ich punktu widzenia nie był to transfer, a rozwiązanie kontraktu. Kwestia rozegrania drugiego meczu towarzyskiego lub ewentualnego odszkodowania ma być jednak jeszcze przedmiotem rozmów między klubami.
ZOBACZ WIDEO: Ekstremalny wyczyn Roberta Korzeniowskiego. "Nigdy tego nie zapomnę"
Neymar przyszedł do PSG za zero (na wolnym po uprzednim rozwiązaniu kontraktu za które sam zapłacił wykorzystując klauzulę w kontrakcie)
Santosowi Czytaj całość
222 mln i powinna zapłacić bo zbyla towar i na nim zarobila ale tam gdzi Czytaj całość