Po raz ostatni Górnik zagrał w Łęcznej 10 maja 2016 roku, gdy pokonał 5:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała, co było milowym krokiem w kierunku utrzymania w Lotto Ekstraklasie. Powrót po kilkunastu miesiącach na stadion przy al. Jana Pawła II 13 był więc ogromnym wydarzeniem dla łęczyńskiego klubu. - Od samego rana było czuć w klubie tę atmosferę. Każdy chciał jak najlepiej przygotować się do tego zadania - nie ukrywa trener Tomasz Kafarski.
Piłkarze Górnika znów mogli liczyć na doping kibiców, którzy bojkotowali ich mecze na Arenie Lublin. Chociaż na sobotnie spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec otwarto tylko półtorej trybuny, to spotkanie obejrzało 2250 widzów. Publiczność cały czas wspierała gospodarzy. - Na pewno ma to duże znaczenie. Mamy swoich kibiców, byli również kibice przyjezdni. Stadion żył i o to w piłce chodzi. My gramy dla kibiców - podkreśla bramkarz Górnika, Sergiusz Prusak.
Zawodnicy odwdzięczyli się fanom zwycięstwem 2:1, choć nie przyszło ono łatwo. W drugiej połowie dwie bramki strzelił Patryk Szysz, dla którego to pierwsze trafienia w Nice I lidze. - Udało mi się strzelić dwie bramki, zdobyliśmy trzy punkty i jestem bardzo szczęśliwy. W pierwszej połowie gra była bardzo wyrównana i Zagłębie też stwarzało sobie sytuacje. W drugiej już przeważaliśmy, zdobyliśmy teren i strzeliliśmy dwie bramki. Dużo czasu spędziliśmy na analizie przegranego meczu w Opolu i to przyniosło efekty. Graliśmy mądrze w defensywie, bardzo dobrze się przesuwaliśmy i dużo było odbiorów. Byliśmy u siebie, kibice nam pomagali i udało nam się zdobyć trzy punkty - zauważa 19-letni napastnik Górnika.
Zagłębie strzeliło kontaktowego gola w 85. minucie i w końcówce szturmowało bramkę gospodarzy. Kapitalnie bronił jednak Prusak, który miał duży wkład w wygraną swojego zespołu. - Po to trenuję, żeby bronić i pomagać chłopakom w ciężkich chwilach. Najważniejsze, że potrafiliśmy podnieść się po meczu w Opolu. Graliśmy z dużą ambicją i zaangażowaniem, co przyniosło efekt w postaci trzech punktów. Nie ma co ukrywać, że Zagłębie było faworytem tego meczu, ale my w końcu graliśmy w domu. Pokazaliśmy, że bardzo ciężko będzie wywozić stąd punkty. Myślę, że każdy z zawodników czuje, iż mecz to jest święto. Trzeba wyjść na boisko i zapierniczać dla Górnika, żeby zdobywać punkty - podkreśla 38-letni bramkarz.
W dwóch pierwszych meczach zagrało tylko trzech piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie bronili zielono-czarnych barw. Wygraną z Zagłębiem zbudowana od nowa i odmłodzona drużyna potwierdziła, że drzemie w niej potencjał. - Uważam, że rozegraliśmy bardzo dobry mecz i wynik nie powinien nikogo dziwić. Naszą postawą w tym spotkaniu zasłużyliśmy na zwycięstwo. Mam nadzieję, że w następnych meczach też będziemy tak się prezentować - przyznaje Robert Pisarczuk.
Następny mecz Górnik rozegra na wyjeździe. W niedzielę, 13 sierpnia o godz. 19:47 zmierzy się z Wigrami Suwałki.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Gareth Bale czule przywitał się ze słynną aktorką