- To było dla nas trudne spotkanie. Zaczęliśmy je źle i przez pierwsze piętnaście, a nawet dwadzieścia minut brakowało nam tempa. Przez to nie było sytuacji strzeleckich. Później mieliśmy trochę lepszy fragment, lepiej prowadziliśmy swoje akcje, ale to wciąż jeszcze nie jest optymalna forma - ocenił Nenad Bjelica.
Chorwat nie dziwi się, że wynik 0:0 odebrano jako rozczarowujący, jednak podkreśla, że dziś nie ma jeszcze szans na to, by jego zespół pokazał pełnię swoich możliwości. - Zaliczyliśmy falstart. Wiem, że w Lechu wszyscy chcieliby, by od razu było perfekcyjnie, ale nie jestem zagwarantować tego na tak wczesnym etapie. Mamy dużo nowych zawodników i chyba tylko Carlo Ancelotti albo Jose Mourinho sprawiliby, że drużyna już teraz grałaby idealnie. Ja tego nie potrafię.
Zupełnie inaczej remis w stolicy Wielkopolski odebrał beniaminek. - Jak na debiut na wyjeździe z tak silnym przeciwnikiem, możemy być zadowoleni z gry i wyniku. Mieliśmy oczywiście trochę szczęścia, wybroniliśmy się w kilku groźnych sytuacjach, ale sami też stworzyliśmy szanse i gdybyśmy je wykorzystali, to mógłby być kluczowy moment meczu. Cieszę się z tego, że moja drużyna pokazała charakter. Nie był to może jakiś super występ, lecz jeden punkt uważam za bardzo cenny - stwierdził Radosław Mroczkowski.
Bez wątpienia najlepszym zawodnikiem w ekipie z Nowego Sącza był Michał Gliwa, który uratował beniaminka broniąc kilka bardzo groźnych strzałów. - Postawiliśmy na Michała, mimo że w walce o awans częściej bronił Łukasz Radliński. On też miał dłuższe serie między słupkami. Posiadamy dwóch równorzędnych bramkarzy. Ich umiejętności są bardzo podobne i mogę być tylko zadowolony, że wybór, którego dokonaliśmy na mecz z Lechem, okazał się słuszny - dodał trener Sandecji.
ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań