Z jednej strony zawodnicy Korony nie ukrywali, że Legia rozegrała w Kielcach dobry mecz, z drugiej jednak mieli świadomość, że stać ich na znacznie lepszą postawę. - Pierwszy mecz od dłuższego czasu, kiedy był pełny stadion, chcieliśmy zrobić niespodziankę, zdobyć korzystny wynik, nie udało się, walczyliśmy, ale Legia okazała się lepsza - mówił Bartosz Kwiecień.
To właśnie 23-latek w pierwszych minutach niedzielnego spotkania ucieszył kibiców przybyłych na Kolporter Arenę. Jego gol nie został jednak uznany. Czy słusznie? Z decyzją Jarosława Przybyła można polemizować. - Sędzia odgwizdał moje przewinienie. Rozmawiałem z nim po meczu i powiedział, że w całym tym systemie VAR tak samo sędziowie mówili, że było przewinienie. Oglądaliśmy to w szatni i taki niedosyt lekki - ocenił.
Gospodarze mieli w tym meczu wiele problemów podczas konstruowania akcji. Znów jednak nie zabrakło walki. - Szczerze powiedziawszy odkąd jestem w Koronie sporadycznie w meczach nie było charakteru, zawsze mogliśmy przegrać piłkarsko, ale charakteru nigdy nie brakło. Zawsze Korona taka była i miejmy nadzieję, że będzie.
Co w takim razie stanęło na przeszkodzie do urwanie punktów Legii? - Może zabrakło stałego fragmentu. Strzeliłem bramkę nieuznaną. Mieliśmy kilka tych sytuacji, Arkadiusz Malarz wyjął przecież Jackowi Kiełbowi super piłkę, może trochę szczęścia zabrakło, ale widocznie szczęście sprzyja lepszym - komentował.
Kielczanie nie zamierzają rozpaczać z powodu porażki. W ostatnim pojedynku tego sezonu zmierzą się z Pogonią. Dla nich będzie to bój o piąte miejsce. - Jesteśmy profesjonalnymi zawodnikami i do każdego meczu podchodzimy tak samo. Każdy z nas walczy o dalsze kontrakty, o premie i na pewno pojedziemy tam wygrać.
ZOBACZ WIDEO Niespodzianka w barażu o Ligue 1. Zobacz skrót meczu ESTAC Troyes - FC Lorient [ZDJĘCIA ELEVEN]
.
http://i.imgur.com/70a3cMD.gifv