Mission completed Dariusza Wdowczyka. Na Wisłę spadły wszystkie plagi

PAP / Andrzej Grygiel
PAP / Andrzej Grygiel

Dariusz Wdowczyk przychodził do Piasta Gliwice z jasno określonym celem - miał utrzymać gliwiczan w Lotto Ekstraklasie. Osiągnął go na kolejkę przed końcem sezonu i może już myśleć o przyszłych rozgrywkach.

Gliwiczanie rozbili w 36. kolejce Lotto Ekstraklasy Wisłę Płock 4:0 i zapewnili sobie ligowy byt. - Zadanie zostało wypełnione i wynik zadowala każdego. Celem nadrzędnym było zwycięstwo, żeby nie trzeba oglądać się na innych. Ten mecz miał nam zapewnić utrzymanie i tak się stało, więc jest się z czego cieszyć - powiedział Dariusz Wdowczyk, trener Piasta Gliwice.

Po pierwszych czterdziestu pięciu minutach nic jednak nie wskazywało na to, że po przerwie otworzy się worek z bramkami. - Pierwsza połowa była nieco senna. Chcieliśmy, ale z drugiej strony baliśmy się zaatakować. W przerwie powiedzieliśmy sobie jednak kilka słów. Bramka Sasy Ziveca otworzyła wynik, a potem zobaczyłem drużynę, która potrafi grać w piłkę - przyznał opiekun niebiesko-czerwonych.

W zupełnie innym nastroju był szkoleniowiec Wisły. - Muszę przyznać, że spadły nas nas wszystkie możliwe plagi. Przegraliśmy bardzo wysoko i w perspektywie kolejnego spotkania straciliśmy czterech zawodników. To mogą być ciężkie kontuzje i mocno nas to boli - kręcił głową Marcin Kaczmarek.

Jeszcze dwie kolejki temu płocczanie mieli szansę na wygranie grupy spadkowej. Po porażkach z KGHM Zagłębiem Lubin i Piastem właśnie stracili tę możliwość. - Takie mecze dają nam sporo do myślenia przed następnym sezonem. Musimy mocno pracować i wszyscy w klubie muszą zdać sobie z tego sprawę. Takie starcia pokazują mnóstwo niedociągnięć i braków - zaznaczył trener Nafciarzy.

ZOBACZ WIDEO PA: znakomite widowisko i triumf Arsenalu. Zobacz skrót meczu z Chelsea Londyn [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Przy Okrzei mogą nieco żałować, że sezon dobiega końca. W ostatnich tygodniach drużyna spisywała się bowiem coraz lepiej. - Cieszę się, że nie straciliśmy bramki. Wisła stworzyła sobie kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystała. Nie ma nic lepszego od zwycięstw, bo to one budują zespół. To dobre przyzwyczajenie, którego trzeba się trzymać - podkreślił Wdowczyk. - Starcie z Ruchem było przełomowe, bo wtedy zawodnicy uwierzyli, że mogą strzelać bramki i grać dużo lepiej - dodał.

Wisła na przestrzeni całego sezonu spisywała się bardzo przyzwoicie, więc chce zakończyć go mocnym akcentem. - Szkoda, że ten mecz tak się potoczył. Musimy jednak "spiąć" się na spotkanie ze Śląskiem Wrocław. Niestety możemy mieć problem z doborem piętnastu zdrowych zawodników... Całe szczęście, że mamy pewne utrzymanie, bo daje nam to spory komfort - zakończył Marcin Kaczmarek.

Komentarze (1)
avatar
Jaro Ry.
29.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no i fajnie. ściagnijcie tego Wacka i ńespora- i tak nie grają