- Tak, było coś na rzeczy - powiedział serwisowi Futbolfejs.pl Bogusław Leśnodorski, były już prezes Legii Warszawa.
Temat rozegrania spotkania towarzyskiego Legii z Barceloną zrodził się przed zmianami właścicielskimi w warszawskim klubie. W marcu weszła w życie umowa, na mocy której jedynym właścicielem został Dariusz Mioduski. W efekcie zmian Leśnodorski oraz Jakub Szumielewicz zrezygnowali z funkcji członków zarządu.
W tym roku nadarzyła się doskonała okazja do tego, żeby zaprosić Barcelonę na mecz z Legią. 60 lat temu - 24 września 1957 roku - drużyna pod nazwą "Warszawa" zagrała bowiem z Hiszpanami z okazji otwarcia stadionu Camp Nou. Polski zespół, w którym wystąpiło trzech ówczesnych graczy Legii - Andrzej Zientara, Jerzy Woźniak i Lucjan Brychczy - przegrał 2:4. Pojedynek obserwowało 100 tys. kibiców na stadionie.
Z okazji okrągłej rocznicy tego wydarzenia pojawiły się głosy, żeby powtórzyć takie spotkanie - tym razem w Warszawie. "Stary" zarząd Legii uznał, że symboliczny pojedynek po latach miałby sens. Organizacja takiego przedsięwzięcia wymagała jednak wielu zabiegów dyplomatycznych. Niestety, zawirowania w zarządzie i późniejsze zmiany sprawiły, że temat upadł.
- Był historyczny pretekst do takiego meczu, ale oczywiście pomysł wymagał sporo pracy organizacyjnej, negocjacji, szukania terminu itd. Na pewno konflikt właścicielski tej inicjatywie nie pomógł. Do poważnych rozmów nawet nie doszło - podsumował Leśnodorski.
ZOBACZ WIDEO Znakomity powrót Barcelony na nic. Zobacz skrót meczu z Eibar [ZDJĘCIA ELEVEN]
"Organizacja takiego przedsięwzięcia wymagała Czytaj całość