Korona - Bruk-Bet: porażka, która dała awans!

PAP / Piotr Polak
PAP / Piotr Polak

W Kielcach nie mogą narzekać na brak szczęścia! Korona zakończyła imponującą serię domowych zwycięstw porażką z Bruk-Bet Termaliką (0:1), ale i tak wywalczyła awans do grupy mistrzowskiej.

- Zrobimy wszystko, żeby ten mecz wygrać, nie będzie kalkulacji, chcemy zagrać piłkę ofensywną i szybko strzelić bramkę - przekonywał Jacek Kiełb. Najskuteczniejszy zawodnik złocisto-krwistych w tym sezonie w sobotnim meczu pełnił rolę wysuniętego napastnika. Duża odpowiedzialność, bo i ciężar gatunkowy całego pojedynku był ogromny.

Zarówno gospodarze, jak i próbujący wrócić do formy sprzed kilku tygodni rywale mieli duże szanse na zakończenie rundy zasadniczej w grupie mistrzowskiej. Na korzyść podopiecznych Macieja Bartoszka przemawiała seria siedmiu domowych wygranych z rzędu oraz powrót po ponad rocznej przerwie "12 zawodnika" w postaci zorganizowanego dopingu. Bruk-Bet to jednak zespół nieprzewidywalny, dlatego każdy wynik był możliwy.

Tym bardziej, że od samego początku gospodarze byli mocno stremowani stawką meczu i atmosferą panującą na trybunach, zgotowaną przez prawie 12 tysięcy kibiców. Kielczanie męczyli się w ataku pozycyjnym. Było zbyt wolno i bez spodziewanego szturmu. Tak naprawdę największe zagrożenie pod bramką ex-Kororniarza Dariusza Treli miało miejsce po dwóch uderzeniach z dystansu w wykonaniu Kiełba. Za każdym razem golkiper miał spore problemy, ale wynik pozostawał bez zmian.

Zawodnicy Marcina Węglewskiego absolutnie nie przestraszyli się niepokonanych od kilku miesięcy na własnym terenie miejscowych. Ekipa z Małopolski wysyłała jasne sygnały, że chce grać w piłkę, strasząc m.in. kontratakami. Jeden z nich w ostatniej chwili szczęśliwym blokiem "skasował" Ken Kallaste. Mimo to niewiele brakowało, a w zdobyciu gola pomógłby im... Milan Borjan. Słynąc z częstych wycieczek poza pole karne 29-latek dwukrotnie był blisko poważnego błędu, który mógł słono kosztować.

ZOBACZ WIDEO Ligue 1: nieprawdopodobne emocje w Metz! PSG dogoniło Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Utrzymujący się bezbramkowy remis w połączeniu z rezultatami na innych stadionach dawał obu zespołom upragnioną "ósemkę". Ale Korona chciała więcej. Trener Bartoszek nakazywał angażować coraz większe siły do ofensywy. Wydawało się, że jej przewaga zaczyna być wyraźna. Do 57. minuty. To wtedy kolejny "przebłysk" miał Borjan. Jego wyjście i zła interwencja sprokurowały zagrożenie. Kanadyjczyk co prawda zatrzymał po chwili strzał głową jednego z rywali, ale odbił futbolówkę prosto pod nogi Dawida Nowaka. Dobitka 32-latka była bezbłędna.

Gracze ze Ściegiennego 8 znaleźli się pod ścianą. Na murawie szybko pojawili się Górski, Marković i Abalo. Rozpoczęło się szukanie wyjścia z arcytrudnej sytuacji. Dyspozycja Korony nie zwiastowała jednak niczego dobrego. Brakowało klarownych sytuacji, a do tego niezwykle groźna po szybkich wyjściach była Termalika. Pokazała to 76. minuta, kiedy powinno być 2:0, ale Patrik Misak zmarnował okazję sam na sam!

Końcówka to już całkowite ryzyko zdesperowanych Scyzorów. Fragmentami broniący się wręcz rozpaczliwie niecieczanie nie dali sobie zrobić krzywdy, choć Korona zdobyła gola, którego nie uznał sędzia, dopatrując się spalonego. Zawód i rozpacz wśród fanów ze świętokrzyskiego? Tylko przez chwilę. Korona miała tego dnia gigantyczną furę szczęścia. Sama zagrała słabo, lecz dzięki remisowi Arki Gdynia z Wisłą Płock (1:1) wspólnie z Bruk-Betem zameldowała się w pierwszej ósemce.

Sebastian Najman z Kielc

Korona Kielce - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:1 (0:0)
0:1 - Dawid Nowak 57'

Składy:

Korona Kielce: Milan Borjan - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Diaw, Ken Kallaste - Mateusz Możdżeń (75' Vanja Marković), Jakub Żubrowski, Miguel Palanca, Nabil Aankour (77' Dani Abalo), Siergiej Pilipczuk (71' Maciej Górski) - Jacek Kiełb.

Bruk-Bet Termalica: Dariusz Trela - Przemysław Szarek, Kornel Osyra, Artem Putiwcew, Sebastian Ziajka - Martin Miković (90+2' Bartłomiej Babiarz), Mateusz Kupczak, Vlastimir Jovanović, Patrik Misak (81' Vladislavs Gutkovskis), Samuel Stefanik - Dawid Nowak (79' Wojciech Kędziora).

Żółte kartki: Mateusz Możdżeń, Miguel Palanca (Korona) oraz Artem Putiwcew, Dawid Nowak, Martin Miković (Bruk-Bet).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 11 999.

Źródło artykułu: