W Wielką Sobotę gra Jagiellonii Białystok była wybitnie "świąteczna". Dwie groźne okazje przez 90 minut to stanowczo zbyt mało, by pokonać dobrze zorganizowaną Cracovię. Zdanie obserwatorów podzielił trener "Jagi" Michał Probierz. - Nie był to nasz dobry mecz. Piłkarzom zabrakło spokoju. Dominowała nerwowość. Nawet nasze stałe fragmenty wyglądały dużo gorzej niż zwykle. Dogrywaliśmy piłkę do rąk Sandomierskiego najłatwiej jak się tylko da. W ostatnim czasie nie wychodzi nam dobre wejście w mecz. Musimy gonić wynik, albo walczyć o niego do ostatnich minut. Z Cracovią mieliśmy okazje na początku, ale nie udało się nic strzelić.
W przerwie Probierz zdecydował się wprowadzić na boisko defensywnie usposobionego Tarasa Romanczuka. Plac gry opuścił ofensywnie grający Przemysław Frankowski, co przy bezbramkowym wyniku mogło dziwić. - Zostaliśmy zmuszeni do zmiany taktyki. Wszystko przez kontuzję Przemysława Frankowskiego, która skomplikowała nam plany. Mógł zejść już wcześniej, ale dotrwał do przerwy - wyjaśnił trener.
Opiekun żółto-czerwonych bagatelizował stratę punktów, choć żałował, że nie udało się zdobyć zwycięskiej bramki. - Takie mecze zazwyczaj przegrywa się 0:1. Gdyby ten mecz decydował o mistrzostwie byłby niedosyt, a tak mamy punkt. Cenny, bo powiększa nasz dorobek. W doliczonym czasie otrzymaliśmy duże wsparcie kibiców, tym bardziej szkoda, że nie udało się wepchnąć tej piłki do bramki - mówił.
W ostatniej kolejce zasadniczego sezonu Jagiellonia zagra w Gliwicach z Piastem. Cel wyjazdu będzie jeden. - Nie jest łatwo wszystko wygrywać, ale jedziemy tam po 3 punkty. W tygodniu zmodyfikujemy nasze treningi tak, by przeciwko Piastowi prezentować się lepiej - zapowiada Probierz.
Mimo straty 2 punktów Jagiellonia pozostała liderem Lotto Ekstraklasy. Jeśli jednak Legia Warszawa wygra swój mecz z Koroną Kielce, białostoczanie oddadzą jej ligowe przodownictwo.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok