Jakub Szmatuła blisko spektakularnej wpadki. "Piłka mi podskoczyła"

WP SportoweFakty / Paweł Berek / Na zdjęciu: Jakub Szmatuła
WP SportoweFakty / Paweł Berek / Na zdjęciu: Jakub Szmatuła

W 28. kolejce Lotto Ekstraklasy Piast Gliwice zremisował 1:1 z Lechią Gdańsk, ale to biało-zieloni byli bliżsi zwycięstwa. Rękę, a bardziej nogę, wyciągnął nawet do nich bramkarz gliwiczan, ale w ostatnim momencie naprawił swój błąd.

"Nie pytajcie mnie nawet o tę sytuację" powiedział podchodzący do dziennikarzy po meczu z Lechią Gdańsk Jakub Szmatuła, bramkarz wicemistrzów Polski. Przypomnijmy, że w końcówce meczu golkiper przepuścił piłkę pod nogą w prostej sytuacji i w ostatniej chwili zatrzymał ją na linii bramkowej. Pytania jednak nie udało się uniknąć. - Chciałem przyjąć piłkę i mi podskoczyła. Nie wiem czy to była jakaś nierówność czy coś innego. Miałem w zamyśle zagrać trochę na czas, więc nie było sensu łapać, tylko spokojnie przyjąć. Nie udało się, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło - skomentował zawodnik Piasta Gliwice.

Mimo tego, że gliwiczanie wywalczyli jeden punkt z zespołem walczącym o mistrzostwo Polski, to zważając na tabelę nie mogą być do końca zadowoleni. - Zdobyliśmy punkt i go szanujemy, choć w naszej sytuacji potrzebne są pełne pule. Lechia jednak pokazała się z dobrej strony i miała więcej okazji. Nie przegraliśmy tego meczu i to jest ważne, bo w końcowym rozrachunku ten punkt może okazać się bardzo istotny. Dla nas ten remis jest dobrym prognostykiem przed następnymi kolejkami - przyznał doświadczony bramkarz.

Piast zajmuje obecnie dwunastą lokatę w tabeli z trzydziestoma uzbieranymi punktami, lecz tyle samo "oczek"... mają aż trzy drużyny oglądające plecy Ślązaków! - Ścisk na dole jest spory, ale w czołówce jest podobnie. My walczymy dalej, teraz przed nami wyjazd do Niecieczy i zrobimy wszystko, żeby przywieźć punkty do domu - podkreślił były gracz Warty Poznań.

Jeszcze niedawno niebiesko-czerwoni mogli mówić o braku szczęścia, choćby przez pryzmat traconych goli w końcówkach meczów. Ostatnio jednak karta się nieco odwróciła. Lechia obiła raz poprzeczkę, miała też inne szanse, a jeszcze w poprzedniej kolejce w słupek trafił piłkarz Ruchu Chorzów. - Troszeczkę szczęścia sprzyja nam w ostatnich meczach. W meczu z Ruchem Moneta uderzył w słupek, teraz poprzeczka. Musimy jednak dalej ciężko pracować i temu szczęściu pomóc w ofensywie - zakończył Jakub Szmatuła.

ZOBACZ WIDEO Remis Sampdorii, grali Polacy. Zobacz skrót meczu z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)