Rozpoczął się proces dotyczący śmierci Diego Maradony. Prokuratura oskarżyła członków zespołu medycznego o zabójstwo przez zaniedbanie. 18 marca przesłuchano policjantów, którzy w dniu śmierci piłkarza pojawili się w jego domu. Ich zeznania są wstrząsające.
Diego Maradona zmarł 25 listopada 2020 roku w wynajętym domu w Tigre, gdzie dochodził do siebie po operacji usunięcia skrzepu krwi z mózgu. Policjant Lucas Farias, cytowany przez portal enca.com, opisał, jak wyglądał były piłkarz, gdy został znaleziony w mieszkaniu.
- Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę u Maradony, była jego pozycja twarzą do góry, a jego brzuch był tak spuchnięty, że wyglądało, jakby miał zaraz eksplodować. Byłem w szoku, widząc Maradonę w takim stanie, nigdy nie sądziłem, że znajdę się w takiej sytuacji - mówił.
Dodał, że w pokoju nie było żadnych środków medycznych ani śladów surowicy, które powinny być obecne podczas hospitalizacji domowej. Kolejny funkcjonariusz zauważył, że Maradona leżał na zwykłym materacu, a nie na łóżku szpitalnym. Ponadto w pokoju brakowało defibrylatora.
Prokuratorzy uznali, że śmierci Maradony można było uniknąć, gdyby nie zaniedbania medyków. W 2021 roku śledczy zakwalifikowali sprawę jako zabójstwo z winy umyślnej, twierdząc, że oskarżeni byli świadomi powagi sytuacji zdrowotnej, ale nie podjęli niezbędnych działań.