Trenerowi Bruk-Betu odebrało mowę

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Adam Warżawa / Radość piłkarzy Bruk-Bet Termaliki Nieciecza
PAP / Adam Warżawa / Radość piłkarzy Bruk-Bet Termaliki Nieciecza
zdjęcie autora artykułu

W meczu 28. kolejki Lotto Ekstraklasy Bruk-Bet Termalica Nieciecza uległ Wiśle Kraków (2:3), decydującą bramkę tracąc w doliczonym czasie gry drugiej połowy. Okoliczności porażki odebrały mowę trenerowi Słoni, Marcinowi Węglewskiemu.

Wisła prowadziła od 12. minuty po samobójczym golu Artema Putiwcewa, ale jeszcze przed przerwą Bruk-Bet wyrównał za sprawą Patrika Misaka, a tuż po zmianie stron Słonie same wyszły na prowadzenie, gdy za wpadkę z pierwszej połowy golem zrehabilitował się Putiwcew. Niecieczanom nie udało się jednak utrzymać korzystnego wyniku. W 64. minucie do wyrównania doprowadził Petar Brlek, a w drugiej minucie doliczonego czasu gry zwycięską bramkę dla Białej Gwiazdy zdobył Mateusz Zachara.

- Trudno jest coś powiedzieć po takim meczu, po takiej porażce, bo piłkarze naprawdę realizowali plan, który sobie założyliśmy. Starali się zrobić wszystko to, co wcześniej było ćwiczone i robione na treningach. Zagraliśmy dobry mecz - jeden z lepszych meczów w sezonie. Niestety te kuriozalne bramki spowodowały, że nie mamy trzech punktów - przyznał trener Bruk-Betu, Marcin Węglewski.

Ekipa z Niecieczy nie wygrała żadnego z ośmiu wiosennych spotkań, a po porażce z Wisłą po raz pierwszy w tym sezonie znalazła się w drugiej "ósemce": - Wisła się cieszy i ma już dziś "ósemkę". My z niej wypadamy i musimy się jak najszybciej pozbierać, żeby znów wrócić w to miejsce, w którym byliśmy przez cały sezon.

ZOBACZ WIDEO Pięć bramek w pół godziny - Sevilla rozbiła Deportivo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: