Arka - Lech: poznaniacy stracili pierwszego gola, ale wciąż wygrywają i już są liderem!

PAP/EPA /  	PAP/Adam Warżawa
PAP/EPA / PAP/Adam Warżawa

Lech stracił pierwszego wiosennego gola, ale wciąż jest nie do zatrzymania. Podopieczni Nenada Bjelicy pokonali na wyjeździe Arkę Gdynia aż 4:1 i zostali nowym liderem Lotto Ekstraklasy.

W wysokiej formie wychodzi wszystko i Kolejorz pokazał w pierwszej połowie, że to powiedzenie jest wciąż aktualne. Poznaniacy przyjechali do Gdyni po serii pięciu zwycięstw i mieli wielką ochotę na szóste, więc ruszyli do ataku od pierwszego gwizdka. Efekt? Na objęcie prowadzenia potrzebowali raptem pięciu minut. Wydawało się, że podanie Darko Jevticia do Radosława Majewskiego nie jest idealne, lecz obrońcy Arki nie potrafili go przeciąć, adresat dośrodkował spod końcowej linii do Macieja Gajosa, a ten trafił do siatki wślizgiem z kilku metrów.

Gdynianie już mieli problem, a po nieco ponad kwadransie mogli tylko złapać się za głowy, bo to co zrobił Jevtić było majstersztykiem. Szwajcar perfekcyjnie przekładał piłkę z nogi na nogę, zwiódł tą zabawą dwóch rywali, a na koniec uderzył nie do obrony przy dalszym słupku. Cóż za luz w grze!

Zespół Grzegorza Nicińskiego znalazł się w fatalnej sytuacji, mimo to można go było chwalić za ambicję, bo walczył. Nie godził się z prowadzeniem rywala i próbował go jakoś dopaść. Akcje sunęły lewym skrzydłem, prawym, także środkiem pola, tyle że nie wynikało z nich kompletnie nic, bo groźnych strzałów w kierunku bramki Matusa Putnocky'ego nie oglądaliśmy.

Lech był cierpliwy, a przede wszystkim pewny siebie i tuż przed przerwą zadał kolejny cios, tym razem już nokautujący. Fantastycznie asystował Maciej Wilusz, który długim podaniem uruchomił Dawida Kownackiego, a ten oszukał dwóch rywali i wykonał egzekucję lekkim, za to perfekcyjnie wymierzonym strzałem przy dalszym słupku. Konrad Jałocha był bez szans.

ZOBACZ WIDEO Piękna bramka z meczu kobiet. Zawodniczka huknęła jak Messi!

Trzybramkowe prowadzenie dało poznaniakom pełen komfort i w drugiej części nieco spuścili z tonu. Dlatego nie udało im się po raz szósty z rzędu zachować czystego konta w tyłach. Bramkę dla beniaminka wypracował Mateusz Szwoch, Rafał Siemaszko dość łatwo oszukał Wilusza i mając czystą pozycję, pokonał Putnocky'ego pewnym uderzeniem w dalszy róg.

O wywalczeniu choćby remisu gdynianie nie mogli jednak marzyć, bo ich zryw trwał krótko, a końcówka znów należała do niesamowicie skutecznego Kolejorza. W ostatnim kwadransie błysnęli rezerwowi w ekipie gości Mihai Radut i Marcin Robak. Ten pierwszy centrował z rzutu wolnego, a doświadczony napastnik ustalił wynik uderzeniem głową.

Lech sunie wiosną jak walec. Licząc wszystkie rozgrywki, to już szóste zwycięstwo z rzędu drużyny Nenada Bjelicy, piąte w Lotto Ekstraklasie i po nim awansowała na 1. miejsce w tabeli. Ma teraz jeden punkt przewagi nad Lechią Gdańsk, która w sobotę zagra na wyjeździe z Ruchem Chorzów. Arka natomiast zajmuje 10. pozycję z przewagą siedmiu oczek nad strefą spadkową.

Arka Gdynia - Lech Poznań 1:4 (0:3)
0:1 - Maciej Gajos 5'
0:2 - Darko Jevtić 17'
0:3 - Dawid Kownacki 44'
1:3 - Rafał Siemaszko 52'
1:4 - Marcin Robak 79'

Składy:

Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Krzysztof Sobieraj, Adam Marciniak, Marcus Vinicius da Silva (73' Miroslav Bożok), Dominik Hofbauer, Yannick Kakoko (77' Michał Nalepa), Dariusz Formella, Mateusz Szwoch (62' Przemysław Trytko), Rafał Siemaszko.

Lech Poznań: Matus Putnocky - Marcin Wasielewski, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz, Wołodymyr Kostewycz, Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Maciej Makuszewski (82' Szymon Pawłowski), Radosław Majewski (67' Mihai Radut), Darko Jevtić, Dawid Kownacki (75' Marcin Robak).

Żółte kartki: Krzysztof Sobieraj (Arka Gdynia) oraz Marcin Wasielewski (Lech Poznań).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 11 514.

Źródło artykułu: